Karolina. 31.
Data: 06.01.2021,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: ---Audi---
... płakałyśmy...
- Nareszcie Karolinko, nareszcie...
- Dziewczyny, ogarnijmy się, bo muszę za chwilę jechać na ważną rozmowę...
- Ale wrócisz ?
- Nie wiem..myślę, że tak... ale w razie czego poradzicie sobie we dwie... ?
- Oczywiście, jedź...
***********
Obeszłam cały dom...
Do jego gabinetu nie weszłam, siłownia była prawie pusta, aż straszna...
A tak ogólne, wszystko to samo... ona nie miała swojego gustu... albo prawie miała, bo nic nie zmienił po mnie..
Pożegnałam się, dzieciaki wariowały, że prawie nie zauważyły... i pojechałam po Jurgena...
Gdy zajechaliśmy.. już Tomek stał...
Już szedł nerwowy...
- Tak nie można, to nie dziki zachód...
- Mają coś ?
- Nie wiem, ale ta sama grupa przyjechała, a ledwo co odjechali...
Tłumaczyłam Jurgenowi... i teraz on zaczął...
- I co ? ... do kłótni rodzinnej przyjechali ?
- A skąd ?
- Poczekaj, nie macie świadka, który wszystko wytłumaczył... ?
- Ale... to wszystko ?
- Tak i nie spotykajmy się, i nie dzwoń z byle czym...
Kiwnął na mnie i odpalił auto...
Tomek wyszedł jak struty...
- Pisklę... nie martw się... wszystko jest pod kontrolą..
Zawiózł mnie do domu, ale sam wrócił do Anki.
Na razie tak ustaliliśmy... czeka nas jeszcze pogrzeb.
Może wtedy...
Trochę się denerwował, że chcę już tu mieszkać. ale co... dzieci muszą mieć matkę...
Po kilku dniach opowiedział.
Nasz Marek sam zgłosił się na policję i wszystko wytłumaczył.
Że to mieszkanie ...
... było jego wynajęte.
Że załatwiał tam interesy min. z nimi...
Że Sławek przegrał w karty 430 tyś i mieli ustalić sposób uregulowania...
Że on zaproponował dom, a ona zaczęła się na niego drzeć...
Że nie chciał być świadkiem ich kłótni i wyszedł z mieszkania, bo wiedział, że nic nie wskóra z nimi wtedy...
Kamery w sklepie z elektroniką złapały go w chwili ich stwierdzonej śmierci.
Zresztą to on zawiadomił policję, bo gdy wrócił oni nie żyli... i teraz składa sam zeznania...
Nic dodać... idealnie... według planu...
Znowu spojrzałam na Jurgena łagodniej...
Trochę się uspokoiłam, choć każda noc jest męczarnią.
Jestem w domu... jest lepiej, ale wspomnienia są ciągle świeże...
Prawie nie sypiam, czuwam... potem padam...
Na razie nikt się nie pojawił..
Ale znalazłam sposób... małe lekarstwo...
Jak już wszyscy śpią... znowu piję...
Dwa drinki i nadchodzi luzik...
Odważyłam się w końcu wejść do jego gabinetu i tam znalazłam moje ukojenie.
Mój mąż nie pił... ale miał pełen barek.
Oczywiście żadnych papierów o pieniądzach nie było...
Sejf był otwarty i pusty...
Moja kolia pereł zniknęła, pewnie sprzedana za grosze, Roberta obrączka... też...
I żałuję, i się cieszę...
Mam wiele skrajnych odczuć... ale wieczorami biorę lekarstwo...
Raz nawet jakbym go zobaczyła... ale zdążyłam zasnąć...
Jeszcze przyjdzie czas na znalezienie go i rozmowę...
*****************
Po tygodniu, gdy nic się nie stało i nikt nie zadzwonił, ...