1. Wielkanoc. Marta i strażacy


    Data: 07.07.2019, Kategorie: nauczycielka, pończochy, wielkanoc, Mamuśki Brutalny sex Autor: historyczka

    Tradycja zgodnie z którą strażacy polewają domy w lany poniedziałek, sięga w naszej wsi zarania dziejów. Jak również to, że potem chodzą po domach, żeby zbierać pieniądze na Ochotniczą Straż Pożarną.
    
    Marta została w domu sama, jej mama poszła do kościoła. Spodziewała się wizyty strażaków, więc celowo ubrała się ponętnie. Od zawsze ubóstwiała mężczyzn w mundurach. To wręcz rodzaj fetyszu.
    
    Dziewczyna na samą myśl poczuła dreszcze na plecach. Zwłaszcza, że panowie ochotnicy podczas takich wizyt oczywiście zwykli mocno polewać, jak to nakazuje dyngusowa tradycja, wszelkie panny na wydaniu… Ani chybi, ją też dziś to spotka.
    
    Założyła białą bluzeczkę, jakże prześwitującą!, a pod nią szykowny, koronkowy staniczek. Oczywiście śnieżnobiały. Wszak, ani chybi, zechcą urządzić śmigusowy „mokry podkoszulek”. Przez zmoczony materiał dostrzegą seksowną koronkę biustonosza… Do tego założyła mocno rozkloszowaną, zieloną minispódniczkę. Zieloną, bo to kolor wiosny. Ze sztywnego materiału, żeby według ostatnich trendów mody sterczała zadziornie. A pod nią? Oczywiście pończoszki samonośne. Cieliste. Z szerokimi koronkowymi manszetami. Żeby czuć się jeszcze bardziej seksownie, założyła koronkowe, skąpe, prześwitujące, różowe stringi. Całość stroju uzupełniły czarne szpilki. Cóż, mimo że w domu, trzeba zadawać szyku.
    
    Wszystko to w modelowo wysprzątanym mieszkanku. Zwyczaj na wsi taki, że trzeba zarobić się, ale wychuchane być musi. Na stole obowiązkowa święconka, gustownie wydrapane ...
    ... pisanki oraz mniej tradycyjny zając z czekolady.
    
    Na komodzie o świętach przypominały kartki z życzeniami. Marta, jako tradycjonalistka, wysyła ich wiele pocztą i dlatego też sama je otrzymuje. Wśród nich dzban z baziami, kolejny symbol wiosny.
    
    Wtem poczuła przyspieszone bicie serca. Są! Wyraźne kroki. Stanowcze. Męskie. To muszą być oni! Podskoczyła jak ukuta szpilką, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Wyjrzała. Tak! To strażacy!
    
    – Zapraszam panów. Ach! To ty Antosiu! – Rozpoznała w młodszym swojego byłego ucznia. – Uśmiecha się szeroko. – Zaraz przyniosę pieniążki, ale może najpierw poczęstują się panowie kieliszeczkiem albo coś przegryziecie?
    
    Strażacy – starszy wielki niczym gladiator, z rogatywką nasuniętą na czoło, pobrzękujący dwoma rzędami orderów strażackich oraz młodszy – niski, chudy blondyn, wpatrywali się w Martę niczym sroka w kość. Omiatali łakomie wzrokiem. Gapili się to na uśmiechniętą, śliczną buzię, to na doskonale wyeksponowany biust, to na długie, zgrabne nogi odsłonięte przez rozkloszowaną spódniczkę.
    
    – A wódeczkę to my chętnie. – Zaświeciły się małe oczka wielkiego strażaka. – Możem i coś przegryźć… O! Widzę, że naszykowała paniusia jaja z kiełbaską! – Rzucił okiem na święconkę, uśmiechając się sprośnie.
    
    Rzeczywiście: dwa jajka i kawał kiełbasy ułożono tak, że przywodziły na myśl męskie przyrodzenie.
    
    Marta zarumieniła się, a strażak szedł za ciosem.
    
    – Wiadomo co głodnemu na myśli… – I patrząc na pisanki, kontynuował: – Ładne! A nam, pani ...
«1234...9»