Nie tak cudowne życie
Data: 21.01.2021,
Kategorie:
małżeństwo,
Brutalny sex
nieznajomy,
Autor: CichyPisarz
... wyrzuceniem do krwiobiegu sporej dawki adrenaliny, podniósł się z podłogi, ale mocny cios w tył głowy spowodował, że jego świadomość przenosiła go w stan czuwania. Poczuł się nagle jak w stanie nieważkości, aż w końcu nic już nie czuł. Widział jeszcze szarpiącą się żonę i jej lament. Łysy był bezwzględny. Objął ją w pasie i wyniósł z pokoju. Ostanie słowa napastnika brzęczały mu w głowie. Mówił pomocnikom, by go pilnowali.
Nie wiedział ile czasu był nieprzytomny. Zdawało mu się, że tylko chwilę, ale skąd miał to wiedzieć? Słyszał, jak przez grubą ścianę, dochodzące do niego głośne jęki i westchnięcia. Bez wątpienia uprawiano seks. Rozpoznał głos żony, która głośno mruczała, a czasem wręcz stękała. Towarzyszył tym odgłosom rytmiczny dźwięk skrzypiącego łóżka, jego stukot i sporadyczny odgłos męskiego zachwytu. Echo roznosiło się jakby wszystko działo się w jakimś tunelu lub pustym pomieszczeniu. Gwałcono jego żonę, a on nie mógł nic zrobić. Znowu stracił świadomość. Kiedy się obudził znowu słyszał odgłosy kopulacji, ale teraz słyszał również głosy wesołych rozmów młodzianów. Prowadzili swobodny dialog i posuwali jego ukochaną, ale to zdawało mu się bardziej odległe. Nie był pewny swoich zmysłów. Słyszał, że wiele razy mówiła, że ma już dość, prosiła, by skończyli, groziła, ale oni tylko się podśmiewali. Kolejny powrót do świadomości i cisza. Próbował się poruszyć, ale poczuł, że jest skrępowany. Niespodziewanie poczuł zimną wodę, która spadła na jego głowę.
- Adrian, ...
... Adrian, kochanie! - usłyszał zmęczony głos żony. -Boże... , dzięki bogu żyjesz! Tak się bałam! - krzyczała w panice i radości.
Poczuł dziwną swobodę rąk, ale nadal jakby były bezwładne. Po chwili mógł nimi już poruszać, po prostu, zdrętwiały mu od długiego skrępowania. Kamila przytuliła się do klatki piersiowej poturbowanego i płakała, tym razem ze szczęścia, że się ocknął. Pogładził jej włosy.
- A ty jak... ? - nie potrafił znaleźć odpowiedniego słowa. - Jak się czujesz?
Nie wiedzieli skąd znaleźli siłę, by pozbierać się po takim wstrząsającym zdarzeniu. Byli z siebie dumni, choć w zakamarkach duszy uwierały podjęte decyzje.
Nie mieli dużo czasu na ustaleniu wersji wydarzeń i żadne z nich nie chciało przekonywać drugiego do czegokolwiek, ale Adrian szybko zgodził się na wersję żony, by nie informować o tej awanturze policji. Bardzo dokładnie mu wytłumaczyła, dlaczego nie powinni tego robić. Rozumiał ją. Męska duma nie miała teraz najmniejszego znaczenia. Jeśli sprawa dotyczyłaby tylko jego, natychmiast by to zgłosił. Załatwiłby tego prostaka na cacy. Facet na pewno poszedłby siedzieć. Ale w tym wszystkim najważniejsza była teraz Kamila. Podziwiał ją. Była taką delikatną i wrażliwą osobą, a po tym całym zajściu, to ona myślała o wszystkim bardzo trzeźwo i wykazała hart ducha. Nigdy by się tego po niej nie spodziewał.
- Ale karetkę musimy wezwać - szlochała - Długo byłeś nieprzytomny. Boję się o ciebie... - mówiła stanowczo.
- Przestań. Będzie dużo pytań... - ...