1. Weekend z Alą (VI)


    Data: 26.01.2021, Kategorie: Zdrada kontrolowana, seks Analny, małżeństwo, Sex grupowy Autor: koko

    ... cały czas łamaną Polszczyzną pomieszaną z Rosyjskim, ale miał wesołe usposobienie i zrozumieliśmy, że jesteśmy pod dobrą opieką.
    
    Nazywał się Sasza i nosił takie dresowe spodnie z trzema paskami po bokach oraz koszulkę na ramiączkach. Idealnie wpisywał się w moje wyobrażenie typowego mężczyzny zza wschodniej granicy. Sasza był tu pewnego rodzaju dozorcą, ogrodnikiem i kucharzem w jednej osobie. Zważywszy na rozmiar domu i otoczenia nie mógł narzekać na brak zajęcia.
    
    Nasz pokój znajdował się na piętrze. Właściwie był to okazały apartament z dużą łazienką i ogromną ścianą szkła zamiast okna, przez którą roztaczał się widok na drugą stronę posesji. Za domem stał pawilon z rozsuwanymi, szklanymi ścianami, w którym był basen, a na końcu starannie przystrzyżonego trawnika, pośród wysokich krzewów obsypanych kwiatami krył się nowoczesny bungalow. Pewnie był to domek dla gości, gdyby nie mogli się pomieścić w głównym budynku.
    
    - Czy nadal żałujesz, że przyjechaliśmy na Ukrainę – spytała Ala, zrzucając z siebie ubranie. Wygrzebała w walizce białe bikini i zaczęła się przebierać. Chciała od razu iść popływać.
    
    - Przypomina bardziej pałac jakiegoś krezusa – stwierdziłem.
    
    Rzeczywiście wszystko tu było z najwyższej półki i o wiele przerastało moje wcześniejsze wyobrażenia. Ala założyła jeszcze na wierzch letnią tunikę i zeszliśmy na taras, gdzie Sasza czekał na nas z kolacją.
    
    Przez kolejne dwa dni zwiedzaliśmy Lwów, pływaliśmy w basenie i wylegiwaliśmy się z drinkami w ...
    ... słońcu, ponieważ pogoda dopisywała. Korzystaliśmy ze wszystkich wygód, jakie oferowała willa. Była tu sauna, jacuzzi i siłownia. Towarzystwa dotrzymywał nam wesoły Sasza, który troszczył się, żeby nam niczego nie brakowało.
    
    Trzeciego dnia po południu zjawił się niespodziewanie nasz gospodarz. Leżeliśmy rozleniwieni na materacach, unoszących się na wodzie w basenie i popijaliśmy egzotyczne drinki, kiedy usłyszeliśmy jego głos.
    
    - Witam przyjaciół z Polski! - zawołał podchodząc do basenu. - Bo przyjaciele Miszki są moimi przyjaciółmi!
    
    Odwróciliśmy głowy. Przy basenie stał szczupły, przystojny mężczyzna, mniej więcej w naszym wieku i mówił świetnie po polsku.
    
    - Mam nadzieję, że niczego wam nie brakuje, bo inaczej spuszczę Saszy łomot – roześmiał się, ale jego głos zabrzmiał naprawdę złowrogo.
    
    Wygramoliliśmy się na brzeg, aby go przywitać. Ala narzuciła sukienkę, ale zanim to zrobiła Wiktor i tak zdążył ocenić przenikliwym wzrokiem jej zgrabną sylwetkę.
    
    - Zapraszam na poczęstunek – wskazał na taras, gdzie Sasza właśnie nakrywał do stołu. - Musimy się poznać - dodał i bezceremonialnie ucałował ją w oba policzki, objął w talii i poprowadził do stołu. Dopiero wtedy dostrzegłem jeszcze jednego mężczyznę około trzydziestki, który siedział w fotelu kilka metrów dalej. Był bardzo dobrze zbudowany i raczej nie był Ukraińcem - miał czarne włosy i ciemną karnację. Miał typowo kaukaski typ urody. Pomimo surowego wyrazu twarzy był przystojnym mężczyzną. Nie nosił dresów, jak ...
«1234...25»