Fast food dla zombie
Data: 27.01.2021,
Kategorie:
Fantazja
zombie,
Autor: Wizje realne
Biblioteka miała co najmniej cztery metry wysokości. Pod ścianami stały metalowe regały, półki wykonano z grubych desek. Księgi stały długimi rzędami.
Katarzyna rozejrzała się. Przypomniała jej się tajna biblioteka cadyka, którą oglądała kiedyś w Krakowie. Ten księgozbiór wyglądał na co najmniej trzykrotnie większy. A wartość ksiąg? Mogła się tylko domyślać, ile absolutnie unikatowych dzieł stoi na prawo i lewo wąskiego przejścia. Wyciągnęła z podręcznej torby latarkę w celu zobaczenia większej ilości szczegółów, ponieważ oczy miała nieprzystosowane do patrzenia w takiej ciemności. Światło wydobyło z mroku złocenia i finezyjne okucia. Zafascynowana obserwowała, jak załamuje się na rzeźbieniach okładek, tworząc wzory, na widok których rozdziawiła szeroko usta. Towarzyszka upomniała ją szeptem, jakby ktoś miał je tam nakryć i obie nerwowo zachichotały.
Przeszły do dużej sali. Jej ściany także zabudowano regałami, pośrodku pozostawiając stoły. Katarzyna z zachwytem patrzyła na księgozbiór. Grzbiety były szerokie i wąskie, oprawione bogato lub w surową skórę. Z okuciami i bez okuć. Z zapięciami i bez zapięć. Niektóre tomy, zapewne te najcenniejsze, przykuto łańcuchami. Nieliczne dodatkowo zabezpieczono zamkami i kowalskiej roboty kłódkami, by nikt niepowołany nie mógł zapoznać się z ich treścią. Kobieta podejrzewała, że księga, po którą przybyły, będzie zapieczętowana w podobny sposób. Musiały obmyślić plan, jak - po pierwsze - ją znaleźć w tym kilkutysięcznym zbiorze, a – ...
... po drugie – w jaki sposób poradzić sobie z zabezpieczeniem.
Chrzęst zamka w drzwiach usytuowanych na końcu komnaty sprawił, że obie kobiety aż podskoczyły z wrażenia. Starając się zachować zimną krew, czym prędzej wcisnęły się pod najbliższy stół, przyjmując dość groteskowe pozy, jakby pokurczonych gargulców. Po drugiej stronie drzwi ktoś podejmował niesamowite wysiłki, by jednak je otworzyć. Najwidoczniej mu nie szło, ponieważ Katarzynie i jej towarzyszce zaczęły cierpnąć już kończyny od przyjęcia niewygodnych pozycji. I kiedy zaczynały tracić nadzieje, że kimkolwiek włamywacz by nie był i czy kiedykolwiek poradzi sobie z zamkiem, drzwi ustąpiły z niemożliwym do zniesienia dla uszu metalowym zgrzytem.
Kobietom zdawać się mogło, że ta chwila trwała wieczność, jednak najadły się prawdziwego strachu. Jeśli do tej pory go nie odczuwały, włamując się do biblioteki, to przed spotkaniem z przybyszem ich obawy urosły do niebotycznych rozmiarów.
Z ich pozycji, siedząc, a raczej półklęcząc pod stołem, mogły jedynie oglądać stopy nieznajomego, obutego w dość drogie, skórzane obuwie. Dojrzały jeszcze nogawki dobrze skrojonego garnituru i... nic poza tym.
Nowo przybyły intruz podszedł do ściany i najwidoczniej czegoś szukał po omacku. Pod nosem zaczął coś nucić. Nie przeszkadzała mu obecność dwóch kobiet, o których nie miał jeszcze pojęcia.
Odchrząknął.
- Jest!
W sali rozbłysło jasne światło.
Rozejrzał się nerwowo i niepewnie, oczekując wylatującej znienacka armii ...