Fast food dla zombie
Data: 27.01.2021,
Kategorie:
Fantazja
zombie,
Autor: Wizje realne
... przez lata. A jego podkusiło, by wybrać się po to, co jak mu się wydawało, należało do niego. Przygotował się doskonale, owszem. Miał latarkę, łopatę, linę, rękawice. Wszystko, żeby znaleźć po ciemku grób ojca, odkopać go, wejść do środka i zabrać skarby. Jednego nie przewidział, że po zmroku cmentarz rządzi się własnymi prawami i został zaatakowany i... przemieniony.
- Po co wam zaklęcie? - Musiał się upewnić.
- Moja matka – Katarzynie głos się załamał, jednak szybko doprowadziła się do porządku i przez kobietę zaczęła przemawiać furia – ugh. Była na tyle głupia, że gdy zachorowała na trąd, nie wiedziała, że to się leczy!
- Przecież są szczepionki... - Mężczyzna wydawał się być zaskoczony.
- Właśnie. Od lat. A u ciebie?
- Coś podobnego. Przynajmniej szukamy tej samej strony...
Postanowił dalej nie kontynuować drażliwego tematu. Jednocześnie był wdzięczny, że nie zapytały, na co jemu było zaklęcie.
W dużej sali znajdowały się jeszcze dwa małe przejścia do bocznych komnat, po brzegi wypełnionych księgami. Wydawało im się, że spędzili długie godziny na szukaniu tej, która tak ich interesowała. Rozdzielili się i każde z nich poszło w inne miejsce. Dzięki temu mogli zaoszczędzić sporo czasu.
Katarzyna przetrząsała niedbale stosy ksiąg, nie starając się ponownie układać ich na swoim wcześniejszym położeniu. Nie było sensu. Chciała jak najszybciej dostać formułę i wyjść stąd, ponieważ atmosfera biblioteki i tajemniczy mężczyzna zaczęli ją ...
... przytłaczać.
Jej towarzyszka bardziej starannie przeszukiwała powierzone jej miejsce. Dbała, by odkładać księgi tam, skąd uprzednio je brała. Uwagę przykuwały najrozmaitsze zdobienia i różne obicia okładek. Niektóre były tak poniszczone na zewnątrz i w środku, iż myślała, że pod wpływem dotyku jej rąk rozpadną się. Jednak nic takiego nie następowało. Wraz z upływającym czasem zaczynała tracić nadzieję, mimo tego, że bardzo chciała pomóc przyjaciółce we wskrzeszeniu zamarłej matki, którą sama darzyła szacunkiem.
Mężczyzna kontynuował poszukiwania w największej sali. Wręcz zmusił kobiety, by przeszły do tych mniejszych. Przecież nie mógł otwarcie przyznać się, że jemu zajmie to najkrócej, bo ze względu na swoją... przypadłość, może zrobić to o wiele szybciej od nich. Poza tym za pomocą węchu kierował się w zapomniane, odległe regały, gdzie dawno nikt już nie zaglądał.
Jak podejrzewał, Księga Umarłych obita była w ludzką, lekko zgniłą – mimo tego, że zakonserwowaną przed wiekami – skórę. Na półce, na której stała, rozpięty był łańcuch sporawej grubości i zatrzaśnięta na nim mosiężna kłódka, która z jego umiejętnościami włamywania się, nie stanowiła większego problemu.
Sięgnął dłonią po księgę.
Poparzyła go.
Cicho zaklął.
Nie spodziewał się, że napotka na jeszcze jedną przeszkodę i jako półżywy, a półumarły nie będzie mógł dotknąć księgi.
Tym bardziej cieszył się z obecności tych dwóch, niczego niespodziewających się kobiet. Zawołał je i miał wrażenie, że niemalże ...