Białe wino na Rodos
Data: 02.02.2021,
Kategorie:
Mamuśki
Podglądanie
wakacje,
Incest
Autor: Marcepan79
... kiedy okazało się ze czytujemy tych samych autorów, oglądamy podobne filmy, mamy podobny punkt widzenia na pewne sprawy. Jak na razie w ogóle nie poruszaliśmy TEJ newralgicznej sprawy. Na razie zachowywałam się jakbym o niczym nie wiedziała, ale w końcu nie wytrzymałam i delikatnie spróbowałam zagadać:
- A… jakie macie plany… na przyszłość? No… wiesz…
- Normalnie odpowiedziała bym ci o naszych planach przeprowadzki, jak planuję rozwój mojej firmy, czy gdzie na studia będzie pewnie w przyszłości chciał pójść Łukasz. Ale biorąc uwagę , że już wiesz, to co wiesz, bo pewnie o to ci chodzi, to powiem, że… nie mamy planów. To jest tu i teraz. Robimy to jakiś czas i pewnie jeszcze jakiś czas będziemy to konturować. Tyle i nic więcej. A może jutro nam się przestanie to podobać? Kto wie? – odpowiedziała nonszalancko sięgając po swoją margatitę.
Po obiedzie już ich nie spotkałam. Pewnie pojechali na tę swoją plażę. Ale nocami za każdym razem ich słyszałam przez ścianę. Następnego dnia spędziłam z nimi czas od obiadu do kolacji. Stwierdziłam, że chyba muszę przewartościować pewne sprawy i zmienić podejście do niektórych tematów. Chodzi głównie o to, że Iwona okazała się osobą, którą chciała bym znać i z którą fajnie mi się rozmawiało i naprawdę miałam przyjemność z przebywania w jej towarzystwie. Z drugiej strony, to co robiła wydawało mi się ekstremalnie niemoralne i po prostu głupie. W naszych rozmowach też zupełnie nie przewijało się słowo „mąż”, czy ...
... „ojciec”.
Wieczorem ostatniego dnia ich pobytu poszłyśmy razem na spacer po plaży. Gadałyśmy o różnych pierdołach. Przysiadłyśmy sobie w pewnej odległości od hotelu, w miejscu przygotowanym dla nowożeńców. Była to alejka w kierunku morza zakończona sporą pergolą, przystrojoną całą na biało. Był tam fantastyczny widok na morze. Tam ksiądz udzielał młodym ślubu, a goście siedzieli wzdłuż wyłożonej kostką alejki. Cały obiekt był oświetlony tylko wtedy, gdy była zaplanowana jakaś ceremonia. Teraz było już ciemno, dodatkowo pewna odległość od hotelu zapewniała względny spokój. Poszłyśmy tam i kontynuując rozmowę usiadłyśmy na pokrytym białym materiałem stole, stojącym obok mównicy dla księdza. Nagle naszło mnie żeby jednak jeszcze podnieść raz TEN temat. Usiadłam okrakiem na stole, lekko nachyliłam się ku Iwonie i zapytałam wprost:
- A nie masz czasami wyrzutów sumienia? – kiedy kończyłam to pytanie, już żałowałam, ze je zadałam. W moich ustach zabrzmiało jakoś tak… naiwnie głupio. Iwona roześmiała się.
- A ty nie masz? Nigdy? O nic? Bo ja mam, ale nie w tym przypadku. To jest tylko moja decyzja, że na to pozwalam. No i oczywiście jego chęć. Nic więcej. Żadnych planów, żadnych wyrzutów sumienia. – odparła i spojrzała mi prosto w oczy. I wtedy sama nie wiem dlaczego. Sięgnęłam prawą ręką jej głowy, zanurzając palce w jej włosach i szybkim ruchem przyciągnęłam ją do siebie i namiętnie pocałowałam. I… zamarłam, bo Iwona nie oddała pocałunku. Przestałam i spojrzałam na nią z przerażeniem. Iwona ...