1. KiDs (III). W piątek i wcześniej


    Data: 08.03.2021, Kategorie: Nastolatki nauczycielka, Autor: Falanga JONS

    ... figlowaliście sobie, minęło praktycznie siedem dni i co? Nic więcej? W szkole niczego nie zauważyłam, może ślepa jestem?
    
    - Wpadłam na trening w środę, gdy ty obcowałaś z Oskarem. No... I to tyle.
    
    - Jakie tyle? Wpadłaś, obejrzałaś jak jeżdżą i poszłaś? Ja pytam o twój romans...!
    
    - Normalnie. Wpadłam. Tyle, że nie na trybuny a do parkingu. Przy okazji pomajstrowałam mu przy sprzęcie trochę... - zachichotała Angelika.
    
    - To brzmi co najmniej dwuznacznie – ostrożnie odparła Oliwia. – W sumie nie wiem czy chcę wiedzieć, co oznacza to majstrowanie...
    
    - Przy sprzęcie, przy motocyklu, ale niekumata jesteś...
    
    - W sensie... Chce cię zatrudnić jako mechanika? – zakpiła szelmowsko uśmiechnięta Oliwia.
    
    - Ty... A wiesz, że to byłby fajny pomysł? Jeździłabym z nim na mecze po Polsce, potem może po Anglii, Szwecji, gdyby podpisał kontrakt w jakiejś lidze zagranicznej, zobaczyłabym wiele fajnych miejsc. Ale co do majstrowania... Nie! Ot, po prostu. Nawet chciał mnie przewieźć tą furmanką, jak o nim mówi.
    
    - Dalej nie nosi to znamion romansu...
    
    - On jest jednak trochę nieśmiały. Mimo wszystko. Oczywiście nie tak jak ty i walczy z tym, pokazał to w sobotę. Ale jednak...
    
    - Czyli idzie powolutku – podsumowała Oliwia.
    
    - W sumie tak. Ale powiem ci, że powoli, lecz dobrą drogą. No, to tyle, żeby nie zapeszyć. Więc... Co się działo w tą środę?
    
    Strata pracy w tak „bezrobotnym” mieście, z pewnością nie jest powodem do śmiechu, ale Damian nie rozpaczał. Nigdy nie ...
    ... wydawał całej wypłaty, zawsze zostawiał coś na koncie, przez ten cały okres doszedł do pięciu tysięcy złotych oszczędności. Niby nie kosmos, ale mieszkając z rodzicami, mając w perspektywie zasiłek, kiepski, bo kiepski, ale lepszy niż nic, nie musiał łazić osiem godzin po urzędach, różnych zakładach.
    
    Znalazł się czas na poczytanie książek. Wreszcie mógł ruszyć z „Wojną Hitlera” Irvinga, którą kupił prawie pół roku temu i przez cały ten czas leżała nietknięta na półce. Teraz wreszcie będzie miał okazję, by przerobić to dzieło pisane małym druczkiem przez osiemset stron.
    
    Wieczorem wywołał go Dżigyt, kolega mieszkający kawałek dalej. Wpadł z drobnym interesem, konkretnie z tym, po co zawsze przychodzili różni koledzy do Damiana. Po pożyczkę. Pożyczał, bo lubił mieć kilka źródeł utrzymania. Tu pensja, tu oszczędności na koncie, tu zwrot długu...
    
    - Słuchaj... - Dżigyta wyraźnie coś gryzło. – Nie wiem, czy słyszałeś, ale młodzi mają coś do ciebie.
    
    „Młodzi”, oznaczało młodych bojówkarzy klubu piłkarskiego. Dżigyt zaliczał się do takich uśpionych kibiców. Rzadko chodził na mecze, ale miał sporo znajomych w ekipie piłkarskich chuliganów, więc znał większość newsów.
    
    - Nic nowego, niektórym się nie podobałem, to wiem.
    
    - Tak, było coś... Tyle, że teraz jest ciut inaczej. Nie wiem, ktoś ich może podpuszcza, wymyślają jakieś głupoty.
    
    - Jakie konkretnie? – zaciekawił się Damian.
    
    - Durne. Ktoś mi na przykład opowiadał, że kilka lat temu, jak jeszcze jeździłeś z ...
«1...345...13»