1. KiDs (III). W piątek i wcześniej


    Data: 08.03.2021, Kategorie: Nastolatki nauczycielka, Autor: Falanga JONS

    ... sprowadzasz... Wyjeżdżasz z miasta nie mówiąc nic nikomu i nie wracasz. A licznik bije...
    
    - Przecież nie przekroczyłem terminu – zaoponował, siląc się na beztroski luz.
    
    - No niby nie – zawahał się z jeden z nagabywaczy. – Ale Kali jest dość niecierpliwy, sam przecież wiesz o tym...
    
    - Wiem – machnął ręką Oskar. Dobrze, rozmowa wygląda na luźniejszą, pewnie przyjechali ot tak, bez wyraźnych poleceń, nie jest źle. – Dziwię się, to tylko cztery kawałki, to nie są sumy, które zawracałyby Kalemu głowę na poważnie.
    
    - Jesteśmy u ciebie tak przy okazji, mamy coś jeszcze do zrobienia.
    
    - Rozumiem – nie zadawał zbędnych pytań dotyczących drugiego celu wyprawy. I tak nie uzyskałby odpowiedzi. – Długo posiedzicie? – zapytał, jakby toczył pogawędkę z najlepszymi przyjaciółmi.
    
    - Coś taki interesowny? Pojutrze wracamy. Jak dobrze pójdzie. Mamy tu jakąś balangę do zrobienia.
    
    - Może jakiś mecz obejrzymy – odezwał się drugi. Oskar rozpoznał w nim „Lelka”, jego rówieśnika, byłego kibica piłkarskiej drużyny w mieście. Niespełna rok temu wyruszył zdobywać świat. Zatrzymał się na Wrocławiu.
    
    - A jest coś jutro? – Oskar przeciągał rozmowę, starając się w jakiś sposób spoufalić z rozmówcami.
    
    - Jest, grają. Zresztą dzisiaj byliśmy pod klubem, trafiliśmy na ...
    ... trening babeczek.
    
    - Niektóre nawet całkiem, całkiem, nie?
    
    - No, nie powiem... A ta wysoka, co potem śmigała sobie uśmiechnięta z dyrektorem, tym byłym piłkarzem, znasz go... Jakby szła na dobre rżnięcie – zaśmiał się Lelek.
    
    - Rżnięcie? Dobra, dobra... - Oskar machnął ręką na znak zrozumienia i odwrócił się, jakby chciał odejść. Nagle jednak coś przyszło mu do głowy. – Dyrektor? Z jakąś cizią? Toż przecież on od nich starszy o dobre trzydzieści lat, nie?
    
    - Chyba tak. Ale ta się w niego gapiła jak sroka w gnat... Co on, żony nie ma?
    
    - Ma – „i to jaką”, chciał dodać Oskar, ale powstrzymał się. Coś zaświtało mu w mózgu. – Słuchajcie... Mówicie, że zostajecie tu jeszcze?
    
    - No tak, jak słyszałeś.
    
    - Hm... Nie chcielibyście... Nie chcielibyście zarobić trochę za to siedzenie? – zapytał wolno przemyślając to co miał do zaproponowania.
    
    - To ty masz jednak hajs?
    
    - Niewiele, ale parę złotych by się znalazło. Konkretna cena zależałaby od konkretnej roboty – Oskar odzyskał pewność siebie.
    
    - Czego oczekujesz?
    
    - Na razie niczego konkretnego, ale... Potrzebuję czegoś na tego dyrektora klubu, tego starego piłkarzyny. Nie wiem jeszcze czego, ale, ale... Dajcie mi trochę czasu, dobra? Zapewniam was, że jeśli to się uda, to się to wam zajebiście opłaci... 
«12...10111213»