Szmaragdowa Mścicielka: Prawda ekranu
Data: 15.07.2019,
Kategorie:
superbohaterka,
bdsm
Brutalny sex
Autor: AFter
... mogło się pochwalić gęstą zabudową, a dla Szmaragdowej Mścicielki nie był problemem skok na kilka metrów czy wbiegnięcie po niemal pionowej ścianie. Początkowo Jenna traktowała to jako swego rodzaju obowiązek, ale z biegiem czasu dostrzegła, że nocne eskapady i walka z przestępcami sprawiają jej po prostu przyjemność. Bywało, że zapominała się w wirze walki, tłukąc bandytów jak oszalała. Wiedziała, że musi to kontrolować, bo z taką siłą mogła kogoś zabić, a tego nie chciała robić. Będąc dziennikarką, zdawała sobie sprawę, jak wrażliwe są na tym punkcie media, robiące wielki skandal z sytuacji, w której policjant zabijał bandytę - a już zwłaszcza czarnoskórego. Mogła sobie wyobrazić nagonkę na nią, gdyby kogoś uśmierciła.
Magazyn, którego szukała, znajdował się w dawnej, przemysłowej części miasta. Stało tu bardzo wiele takich budowli, dziś w większej części już nie używanych i porzuconych, za to zamieszkałych przez ludzi z marginesu. Nieliczne wykorzystywane jeszcze budynki otoczone były wysokimi murami i płotami. Niegdyś było to tętniące serce Roadpolis, nazywane „Złotym Rogiem“, z czasów kiedy miasto było jednym z centrów przemysłu kraju. Kryzys sprzed kilkunastu lat obszedł się z Roadpolis bezwzględnie - pozostawiając je co prawda nadal dużą metropolią, ale wyraźnie zdegradowaną względem tego, czym było kiedyś. . Dziś, dla ironii, nazwa "Złoty Róg" pozostawała nadal w użyciu, ale w mocno pejoratywnym sensie, jako synonim miejsca podłego i niebezpiecznego. Szmaragdowa ...
... Mścicielka też się tu raczej nie zapuszczała. Próżno było tam szukać niewinnych, którzy potrzebowaliby jej pomocy. Co bardziej zaludnionej rejony Złotego Rogu wypełniały teraz speluny, podejrzane kluby i podrzędne burdele, ale były sektory, w których stały tylko zrujnowane, sypiące się baraki.
Otoczony wysokim płotem budynek na pierwszy rzut oka mógł wyglądać na szczelnie zamknięty. Na płocie wisiały tabliczki informujące o wysokim napięciu, choć wystarczył rzut oka, aby stwierdzić, że był to jedynie straszak. Widać też było chodzących wokół mężczyzn z pałkami w rękach - ci byli już jak najbardziej rzeczywiści. Tak, ktokolwiek to zaplanował, przygotował się na niespodziewaną wizytę. Przyczajona na dachu sąsiedniej rudery, Szmaragdowa Mścicielka ucieszyła się, że noc jest niemal bezgwiezdna. To powinno ułatwić sprawę.
Odczekała dłuższą chwilę i bez większego problemu przeskoczyła płot, tak by wylądować akurat tam, gdzie nikt jej nie zauważy. Skryła się za kilkoma stojącymi tu skrzyniami aż jej kryjówkę minął jeden ze strażników. Gdy był zaledwie metr za nią, wyskoczyła i zaatakowała, jednym uderzeniem pozbawiając go przytomności, dla spokoju zamykając dłonią jego usta. Oszołomionego zaciągnęła między skrzynie i ukryła, po czym czekała na kolejnego. W krótkim czasie czwórka strażników leżała nieprzytomna i unieruchomiona. Szmaragdowa Mścicielka ruszyła spokojnie ku budynkowi. Nie weszła jednak do środka drzwiami, ale wspięła się na dach. Tak jak podejrzewała, był w nim ...