Historia lasu Lingstoon cz. 17 - Ostatnia
Data: 13.05.2019,
Autor: SzkarlatnyJenkin
... się dłoni. Była teraz na skraju załamania i myśliwy doskonale o tym wiedział.
- Chodź, patrz na mnie. – wyciągnął przez otwór rękę. – Musisz się przecisnąć.
Powoli weszła po gruzie i skierowała w stronę dziury. Przełożyła ręce i głowę, a Kalvin przetrzymał ją, aby nie otarła się o ostre krawędzie. Dziewczyna sprawiała wrażenie szmacianej lalki. Wreszcie stanęła na chwiejnych nogach wewnątrz hangaru. Kalvin ostrożnie zabrał od niej broń i pogratulował dobrze wykonanej roboty. Już miał iść dalej, kiedy dostrzegł coś kątem oka.
Spojrzał przez dziurę. Na korytarzu, w świetle latarek stał Mglisty Kieł. Na jego widok opadł na cztery kończyny i zabulgotał głośno. Przymrużone wcześniej ślepia oślepione przez silny blask, rozwarły się teraz w zabójczym szale. Kalvin odwrócił się powoli do Lisy i powiedział najspokojniej, jak mógł:
- W nogi. – Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę ale pociągnął ją za sobą, omal nie przewracając. – Szukaj czegoś w rodzaju klapy w ziemi, tam będziemy bezpieczni.
Lisa zamrugała oczami i spojrzała na niego jak na człowieka z innej planety. Chodzi ci o schron? – zapytała – znaleźliśmy go wcześniej.
- Dobra, prowadź. Szybko.
Faktycznie, dziewczyna ruszyła odważnie do przodu, jakby doskonale znała drogę. Kalvin modlił się w myślach, aby to nie były tylko objawy przeżytego szoku. W rzędzie stało kilka samochodów, ale jeden element układanki tu nie pasował. Ktoś przestawił jeden z wozów. Po chwili byli już przy klapie, dokładnie takiej, ...
... jaką opisywał doktor Brown. Kalvin złapał za rączkę i ciągnął z całej siły. Była cholernie ciężka.
W tym momencie usłyszeli przeciągły wrzask i odgłos odrzucanych kawałków gruzu. Lisa zaczęła drżeć na całym ciele i znowu szeptać coś do siebie. Myśliwy podwoił wysiłek. Był cały spocony, obolały i bał się jak małe dziecko. Wreszcie, z głośnym westchnięciem udało mu się otworzyć klapę. Nie odpoczywał jednak. Ponownie pociągnął dziewczynę za sobą.
Drzwi od schrony były uchylone i Kalvin dziękował niebiosom za takie udogodnienie. Niemal wepchnął Lisę do środka i zamknął za sobą. Z przyjemnością usłyszał mechaniczny zamek, który zapieczętował stalowe wrota.
Opadł wycieńczony na podłogę i szybko łapał oddech. Lisa usiadła pod ścianą i kiwała się do przodu i tyłu, jakby była fotelem na biegunach. Kalvin zerknął na zegarek. Był prawie o idealnym czasie, tak jak sobie zaplanowali. Wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
Mnóstwo tu było ekranów i migoczących diod. Silnik działał i miał się dobrze, trzeba będzie przekierować tę moc na resztę placówki. Usiadł na jednym z krzeseł. Obok było ciało przykryte materiałem, Kalvin jednak nie zawracał sobie nim głowy. Nie teraz. Zaczął klikać i wciskać, szukając odpowiedniej opcji. W końcu ją znalazł.
Musiał jeszcze zaakceptować wszelkie zagrożenia wynikające z obciążenia jednego silniku całą placówką, po czym światła zamigotały i pojawiła się opcja "Czy chcesz uruchomić zasilanie?”. Kalvin zerknął na zegarek. Obyście byli już ...