Wisienka na torcie
Data: 09.06.2021,
Kategorie:
bez seksu,
spotkanie,
Dojrzałe
obyczajowe,
Autor: Indragor
... cała ubabrana jak nieboskie stworzenie! Wszystko, nogi, nawet twarz i włosy upaćkane i sterczące na wszystkie strony. Za to uśmiech od ucha do ucha! Potem mi się przyznała: „mamusiu to nie tak. Owszem, na stanowisku człowiek trochę się ubrudzi, to normalne, ale nie aż tak. To tylko specjalnie do tego zdjęcia chłopaki mnie tak wybrudzili”.
No i właśnie o tym mówię. Martwię się, bo nie zachowuje się jak normalna dziewczyna w jej wieku. Jaka dałaby się cała wysmarować? A ta zadowolona, bo chłopaki ją wybrudzili. Wszystkie dzieci nie mogą doczekać się wakacji, bo będą mogły leniuchować. A ta szczęśliwa, bo się napracowała przy wykopaliskach. I tak ze wszystkim. Wiecie jak ona się pakuje? Otwiera szafę i po prostu bierze to, tamto i owamto, nawet się nie zastanawiając. Jeszcze rzeczy do higieny osobistej, zamyka torbę i już czeka gotowa. Kiedyś pytałam ją, a tego nie bierzesz? „Nie mamusiu, to mi się nie przyda”. „Skąd wiesz”, pytam. A ona po prostu wie, że jej się nie przyda i już. Nawet nie bierze chyba połowy tego, co inne dziewczyny. No, ale skoro potrafi przechodzić w tych samych dżinsach tydzień to nic dziwnego. Mówiłam jej, córeczko, jeśli cały czas będziesz chodzić w tym samym, to żaden chłopak się tobą nie zainteresuje. A ta mi: „jeśli jakiś chłopak mnie pokocha, to chciałabym, aby zrobił to dla mnie, takiej, jaka jestem, a nie dla moich ciuchów”. Na wszystko ma odpowiedź. O! Jak czasem gdzieś wyjeżdżamy całą rodziną, to ona potrafi spakować siebie, brata i czeka ...
... gotowa, a ja jeszcze, gdzie tam do końca! – Machnęła dłonią Kryśka. – Zaraz, przecież ja mam zdjęcia Kasi i Krzyśka. – Krysia wyciągnęła komórkę i pogmerała w niej chwilę.
– Nie używasz smartfona? – zapytałem.
– Za duży, nieporęczny. Wolę zgrabną komóreczkę – uśmiechnęła się. – Mam. Zobaczcie, to zdjęcie, na którym jest cała umorusana – powiedziała podając mi komórkę.
Rzeczywiście. Aż się uśmiechnąłem. Kopciuszek z rozczapierzonymi włosami i pięknym, szerokim uśmiechem. Tylko zamiast sukni, szorty. Nawet przez te tony brudu przebijała urokliwa dziewczyna. Figura również nienaganna. Matka nie przesadzała, że śliczna z niej panienka. Ciekawe czy dziewica, przemknęło jeszcze mi przez myśl. Głośno jednak powiedziałem:
– Jak Indiana Jones, tylko bez kapelusza.
– Cha, cha, może jej kupię – zaśmiała się Kryśka – mój mąż teraz naprawdę mówi do niej „Indiana Jones”.
– Pewnie oglądała ten film – dorzuciłem, podając telefon Lilce.
– Żeby tylko raz! Wszystkie części zna na pamięć. – I kierując się do Lilki powiedziała: – Będę prawie do końca przyszłego tygodnia, to wpadnę jeszcze z dzieciakami. Na razie niech się nacieszą dziadkami.
– I dziadkowie wnukami – powiedziałem.
– Może nawet bardziej – uśmiechnęła się Krysia.
– A mąż? – zapytałem.
– Niestety nie mógł przyjechać, żałuję, ale za rok przyjedziemy wszyscy na mur-beton – zapewniła.
Lilka w milczeniu, ale z uśmiechem przeglądała zdjęcia, a my również się nie odzywaliśmy. Oddając telefon Kryśce ...