Wisienka na torcie
Data: 09.06.2021,
Kategorie:
bez seksu,
spotkanie,
Dojrzałe
obyczajowe,
Autor: Indragor
... powiedziała:
– Fajne zdjęcia. Przyprowadź ich koniecznie.
Kryśka, spojrzawszy na wyświetlacz komórki jakby się przestraszyła.
– O jejku, już po osiemnastej, a ja obiecałam, że wrócę najpóźniej o osiemnastej. Muszę lecieć. Zdzwonimy się. – Ostanie słowa były skierowane tylko do Lilki.
Już przy drzwiach wyjściowych Kryśka pociągnęła Lilkę do kuchni i tam panie przez dobrą minutę szeptały do siebie. Czułem się trochę dziwnie, bo miałem nieodparte uczucie, że szepczą o mnie. Korzystając z okazji rzuciłem okiem przez okno. Mocno padało, na szczęście tylko z rzadka w oddali błyskało się i grzmiało. Mimowolnie skuliłem się na moment. Powrót do domu na piechotę nie będzie w taką pogodę przyjemny. Po pożegnaniu, gdy tylko drzwi za Kryśką się zamknęły, do naszych uszu z klatki schodowej dobiegł dźwięk telefonu.
– Pewnie już się niepokoją, gdzie Kryśka zniknęła – skomentowała Lilka. – Fajna babka, prawda? O swoich dzieciach może mówić godzinami. Dziwne, że o Krzyśku tak mało mówiła, ale sądzę, że za tydzień nadrobi zaległości.
– To ja też już pójdę – powiedziałem.
– Zostań, nie musisz się spieszyć.
– Na pewno masz jakieś zajęcia, nie chcę ci niepotrzebnie zawracać głowy.
– Jakie zajęcia, dziś już nic nie robię. Zresztą popatrz co dzieje się na dworze, gdzie będziesz się spieszył. Dzieci ci nie płaczą, prawda?
– No prawda.
Wróciliśmy do salonu. Pomogłem Lilce pozbierać talerze i w oczekiwaniu aż upora się z nimi w kuchni zająłem się kruszynkami ciasta ...
... na moim talerzyku i oglądaniem przypadkowego programu w telewizji. W tym momencie mogłem liczyć tylko na towarzystwo Ogonki, która popatrywała to na mnie, to na telewizor, w międzyczasie strzygąc uszami w kierunku kuchni, gdy pojawił się jakiś głośniejszy brzęk.
– Może jeszcze coś ci zrobić, kawy, herbaty – zawołała z kuchni Lilka.
– Nie dziękuję, na razie wystarczy – odezwałem się.
Gdy Lilka ponownie doczłapała do pokoju, siadając w fotelu naprzeciwko, zapytałam:
– Mocno boli?
– A wiesz, że już mniej. Posmarowałam przed chwilą znowu żelem, to będzie jeszcze lepiej. Kiepska pogoda – zmieniła temat – zanosi się, że będzie tak do jutra.
– Bez obawy, nie rozpuszczę się – uśmiechnąłem się do Lilki.
– Czemu nie przyjechałeś samochodem? Zapowiadali kiepską pogodę.
– Stoi w warsztacie. Jak niepotrzebny, to działa bez zarzutu – uśmiechnąłem się.
– Prawo Murphy'ego – uśmiechnęła się. – Wiesz co? Co będziesz mókł, zostań u mnie na noc.
Spojrzałem zaskoczony propozycją.
– Co tak patrzysz? Pościelę ci w drugim pokoju, szczoteczkę do zębów zapasową mam, prysznic też możesz wziąć... nawet do domu, będę miała okazję kupić nowy...
Śmieliśmy się przez dobrą chwilę, nawet Ogonka wydawała się rozbawiona.
– To co? – kontynuowała – jak potrzeba to i piżama jakaś się znajdzie.
– Jesteś przygotowana – zauważyłem.
– Przygotowana, nieprzygotowana, w domu zawsze coś się znajdzie. Mówię poważnie. Możesz przenocować.
Zastanawiając się spojrzałem na Ogonkę. ...