1. Wisienka na torcie


    Data: 09.06.2021, Kategorie: bez seksu, spotkanie, Dojrzałe obyczajowe, Autor: Indragor

    ... bracia są za granicą. Jeden w Anglii, drugi w USA. Pewnie już nie wrócą. Tam się osiedlili. Zresztą, po co mają wracać do Polski? Do tego syfu? Wiesz, po prostu ten kraj trzeba spisać już na straty. Tu nigdy nic się nie zmieni. Musiałaby zmienić się mentalność ludzi, a to nierealne. Cholera, znowu popadłam w nostalgię. Powiedz coś wesołego – zwróciła się do mnie.
    
    – Ale co? – odezwałem się – Człowiek żyje z dnia na dzień. Dom, praca dom...
    
    – A w międzyczasie siusiu i kupa.
    
    Śmiech poprawił atmosferę.
    
    – A ty co robisz, jeśli chodzi o pracę? – zaciekawiła się.
    
    – Jestem informatykiem.
    
    – O! Ale jak dobrze pamiętam, to już w podstawówce miałeś takie ciągoty. Chyba nieźle zarabiasz?
    
    – Nie narzekam – uśmiechnąłem się. – A ty nie myślałaś o wyjeździe za granicę?
    
    – Mogłabym. Miałam nawet propozycję z Niemiec. Na pewno więcej bym zarobiła, proponowali mi na dzień dobry sześć tysięcy euro i mieszkanie służbowe. Nie chciałam. Niemcy to teraz też nie ten kraj co dziesięć, piętnaście lat temu. Też tam zaczyna robić się syf. Poza tym to, co mam wystarcza mi. Nawet nie wydaję sporej części tego, co zarabiam, a ciągotek do luksusu nie mam.
    
    – A ty czemu nie wyjechałeś – zapytała zaczepnie.
    
    – Po co? Tu mi też jest dobrze. Na zarobki nie narzekam.
    
    Zapadła dłuższa cisza. W pewnym momencie Lilka spojrzała na mnie, jakby sobie coś przypomniała.
    
    – Skoro z ciebie nadal taki pies na baby to może miałbyś ochotę pewną moją koleżankę z pracy przelecieć?
    
    – Co??? – Z ...
    ... jej twarzy nie mogłem wyczytać czy sobie żartuje, czy mówi serio.
    
    – Ciągle mi jojczy, jak to jej ciężko bez chłopa i gdyby trafił się jej prawdziwy facet z jajami, a nie jakiś biurowy mydłek, który boi się własnego cienia, to od razu dałaby mu nawet na ulicy.
    
    – To niech stanie pod latarnią.
    
    – No wiesz...
    
    – To niech kupi sobie wibrator.
    
    – Ma. Nawet dwa, ale to tylko substytut. Nie ma to, jak zwierzęcy zapach spoconego mężczyzny – westchnęła. – Widzisz, wy mężczyźni nadal dla nas kobiet jesteście niezastąpieni.
    
    Spojrzałem na nią, cały czas zastanawiając się, czy mnie nie wkręca.
    
    – To jak? Przelecisz ją? Nie będzie się opierać – dodała widząc moje niezdecydowanie.
    
    – Skąd wiesz?
    
    – Wiem, zaufaj mi. Jest seksowną babką. Naprawdę. Trochę młodsza ode mnie. W każdym razie pomyśl – dokończyła z chytrym uśmieszkiem.
    
    Zaskoczony propozycją zastanawiałem się nad odpowiedzią, gdy odezwał się dzwonek telefonu Lilki.
    
    – Kryśka dzwoniła – wyjaśniła, odkładając telefon po krótkiej rozmowie. – Już dojeżdża do miasta. Będzie za jakieś dziesięć minut. O! Jakoś ciemniej się zrobiło.
    
    – Zapowiadali ulewę z wichurą na popołudnie.
    
    – Oby Kryśka zdążyła przed ulewą.
    
    Jakieś dziesięć minut przed szesnastą pierwsze krople deszczu zadudniły o parapet. Deszcz wzmagał się z każdą chwilą. Zanim jednak rozpadał się na dobre odezwał się dzwonek domofonu.
    
    – Otworzę – rzuciłem do Lilki. Parę chwil później podniosłem słuchawkę domofonu. – Słucham – powiedziałem.
    
    – Aaaeee ...
«12...678...19»