Oszukać przeszłość
Data: 18.07.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
morderstwo,
wspomnienia,
Autor: Nelvana
... niezaspokojona Mojra. Powoli, z namaszczeniem i z obłędem w oczach. Tak przynajmniej było we wszystkich poprzednich przypadkach; zdjęcie, które leżało na biurku tuż pod jego nosem przedstawiało zwłoki rozczłonkowanego mężczyzny. Fin nie pytał, w jaki sposób umarł i jakie tortury znosił – dokładną instrukcję rozpisał wcześniej. Wyobrażał sobie tylko widok młodzieńca z przerażeniem pożerającego własne palce...
Tym razem wymyślił sobie szybki numerek. Dziwne... Lena mimowolnie zaczęła rozmyślać nad tokiem męskiego rozumowania. Najprawdopodobniej kolejna ofiara była tylko karaluchem. Robakiem na tyle uciążliwym, iż nie trzeba było marnować na niego zbyt wiele czasu. Nie pytała o szczegóły. Wyszła czym prędzej, chcąc zaspokoić swoją nieokiełznaną żądzę posiadania. Chciała wejść do banku i zobaczyć zielone banknoty piętrzące się rozkosznie jeden na drugim. I pomyśleć z chytrością, iż wszystkie należą do niej...
Odebrawszy paczkę ze skrytki numer dwieście czternaście skierowała kroki od razu do niewielkiego mieszkania wynajmowanego nieopodal centrum miasta. Pomimo huku maszyn oraz krzyków rozsierdzonych kierowców czuła się tam o wiele spokojniejsza, niż gdziekolwiek indziej. Sprężystym krokiem pokonywała kolejne przecznice w akompaniamencie postukiwania wysokich obcasów. Czuła na sobie spojrzenia innych... prześlizgiwały się po ramionach, biodrach, udach...
Mogłaby uchodzić za kobietę piękną... jej fach nie pozwalał jednak na zbyt częste odstawanie od normy. Ubierała się z ...
... klasą, lecz skromnie. Nie nosiła wydekoltowanych bluzek oraz obcisłych, krótkich spódniczek. Podobny ubiór przypisywała wyłącznie dziwkom, a ona nie czuła się jak dziwka. Była panią, miała władzę i nie wyobrażała sobie podobnego poniżenia.
Czarne włosy opadały kaskadą na plecy a końcówki zaczepnie łaskotały okolice bioder. Szare, przenikliwe oczy zostały przesłonięte szkłami okularów. Długie palce pianistki zaciskały się wokół paska torebki a półpełne usta uniosły się delikatnie, ukazując rządek równych ząbków. Lubiła siebie... bardzo. Aż za bardzo.
Wchodząc po schodach powoli otwierała paczuszkę. Szybko uporała się z drzwiami, niedbałym gestem rzuciła klucze na kanapę. Kroki skierowała do kuchni, gdzie nalała sobie soku jabłkowego, po czym usiadłszy na jednym z wysokich krzeseł wyciągnęła kolorowe zdjęcie.
I wtedy czas stanął w miejscu. Serce niemal podskoczyło jej do gardła, nie mogła opanować drżenia rąk. Na fotografii widniała postać dobrze zbudowanego mężczyzny, na oko po trzydziestce. Wyglądał na cwaniaka, a przynajmniej na doskonałego kanciarza. Uśmiechał się półgębkiem, eksponując dołeczek w policzku porośniętym czterodniowym zarostem. Burza blond włosów opadała nieco na czoło, poprzez co Lena nie mogła dostrzec wyrazu jego oczu. Ale wiedziała, co w nich ujrzy – płonący cynizm, lubieżny błysk oraz dziką nieufność. Przełknęła ślinę, po czym zacisnęła dłoń w pięść, jakby chciała dodać sobie odwagi.
A później? Później zerknęła na niewielki bilecik przyklejony ...