-
Dziwka - część 28 - Jezioro
Data: 20.07.2021, Kategorie: Sex grupowy Bi Autor: MeskaDzivka
... nad jezioro. - Trochę za chłodno na kąpiel. - Głuptas! Chcę zobaczyć tamte miejsca. Oboje spojrzeliśmy przez okno na zawieszone nisko ciemno szare chmury. Wiosna biła się z latem. Tydzień wcześniej kilka upalnych dni, łatwych do zapamiętania bo na piętrze wysiadła klimatyzacja i w pokojach panował okropny zaduch. Po każdym spotkaniu otwieraliśmy okna na oścież choć trudno ocenić, czy to cokolwiek zmieniało. Od środy wrócił majowy chłód. Galopada niżowych frontów i ulewy na południu. Szczęśliwie u nas nie padało. Skończyłem śniadanie i zbierałem ze stołu naczynia. Zniknęła do pokoju przepraszająco wspominając o dwóch pilnych emailach. Z kubkiem kawy bujałem się na krześle miarowo uderzając o deski podłogi. Cisza, stuk i ciepło schowane przed światem za beżową firanką. - Ubierz się kochanie. Jeszcze pół godzinki i będę gotowa. Krzyknęła z pokoju. Odstawiłem kubek i poszedłem się przebrać. Wcześniej delikatny, dzienny makijaż. Usta mocniej, połyskliwą wiśnią. Wyczesałem perukę. Kilka minut zajęło mi znalezienie żelazka. Granatowa sukienka w białe grochy źle zniosła podróż. Do tego pończochy, pantofle. Zadowolony spojrzałem na postać w lustrze i wróciłem do kuchni. Pół godziny zamieniło się w ponad czterdzieści minut, w końcu zeszła na dół. Jasne biodrówki podkreślały szczupłą sylwetkę a guziki bluzki z ogromnym trudem pilnowały uwięzionych w push-up’ie piersi. - Cudnie wyglądasz. Normalnie jesteśmy jak mamusia z córeczką. Zaczęła się śmiać. - No co? ...
... Nie bój się .. Mamusia zrobi córeczce obiecanego lodzika. Chodź. Zbieramy się. Kręciliśmy się po okolicy. Zwiedzała jednocześnie opowiadając. Tu było coś innego, tam się nic nie zmieniło. Z tego sadu kradło się jabłka. Za tą stodołą widziałam pierwszy raz seks. Przed imprezą w remizie dwóch amantów zabawiało się z miejscową kurewką. Nie patrz się tak. Wszyscy wiedzieli, że puszcza się na prawo i lewo. Słyszałam, że ma teraz szóstkę dzieci i mieszka w miasteczku obok z pijakiem. Degeneratka. Zjechała z głównej drogi kierując się za drogowskazem na kemping. Jezioro wyłoniło się z pomiędzy drzew. Stalowo szara tafla nerwowo falowała ustępując podmuchom wiatru. Zaparkowała przy pomoście. - Nie zmarzniesz? Wskazałem na bluzę. - Posiedzimy kilka minut. Lubię to miejsce. W milczeniu przeszłyśmy na koniec pomostu. Rozłożyła zabrany z bagażnika koc i usiadła na krawędzi ze stopami niewiele ponad kilkanaście centymetrów nad wodą. Usiadłem obok. Wiatr pędził pierzaste, brudno niebieskie chmury. Wyjęła z torebki papierosy. - Palisz? - Okazyjnie. - Chcesz? - Poproszę. Wydmuchiwany dym zastąpił słowa. - Przepraszam. Zamyśliłam się. Wzruszyłem ramionami. - Jedziemy coś zjeść? - Jak sobie życzysz. - Znowu ta twoja cholerna uległość. Pytam czy chcesz coś zjeść. - Możemy. - Nie możemy. Chcesz czy nie chcesz? - Chcę. - Tak masz mówić. Poderwała się z pomostu. Wstałem. Byle jak zwinęła koc i poszła w stronę samochodu, ja za nią. - Będę ...