Kryzys tożsamości (III) - Inne twarze
Data: 10.08.2021,
Kategorie:
dwie kobiety,
bielizna,
BDSM
Autor: CichyPisarz
CZĘŚĆ III.
Ponad miesiąc się nie spotykały na prywatnej stopie. W pracy były jak zwykle przykładną szefową i podwładną. Rozmawiały, prowadziły burze mózgów, ale najlepiej czuły się w szerszym gronie, będąc sam na sam, obie czuły skrępowanie, nawet tak pewna siebie businesswoman jak Katarzyna. Wszystko za sprawą nieudanego pożegnania. Same eskalowały problem i żadna nie chciała zdobyć się na chwilę szczerości. Katarzynie było to na rękę, Marlena cierpiała katusze.
Zupełnym przypadkiem spotkały się w toalecie w tym samym czasie. Patrząc w odbicie ogromnych luster przy umywalkach, kontrolowały zachowanie tej drugiej. Obie pragnęły pogadać, jak przyjaciółki, nie służbowo, ale żadna nie chciała ulec. Zdawało się, że ich relacje zerwą się całkowicie.
Marlena leżała w łóżku. Przebudziła się, a może tak naprawdę jeszcze nie zasnęła. Serce biło bardzo szybko, a to za sprawą wyobrażenia o końcu przyjaźni z Kaśką. Pół godziny analizowała sytuację i badała genezę… no właśnie czego? Sporu, konfliktu, kłótni? Nic takiego przecież nie miało miejsca. To, co się teraz działo, było niczym sprzeczka zbyt dumnych do zrobienia pierwszego kroku, rozwydrzonych nastolatek. Wstała i resztę rozważań przeprowadziła siedząc przy stole w kuchni i pijąc wodę. Nie była w stanie znaleźć właściwego rozwiązania. Wtedy przypomniały jej się słowa babci, która pouczała ją po jakimś występku, kiedy była u niej na wakacjach za czasów dziecięcych. Pokłóciła się wtedy z koleżanką z sąsiedztwa. Synapsy ...
... połączyły się właśnie z tym wspomnieniem. "Szczerość. Powiedz jej o wszystkim, ale szczerze, a wszystkie problemy między wami się rozwiążą..." To był banał z cyklu dobrych rad, ale wtedy zadziałał i do końca pobytu u babci, już ani razu dziewczyny się nie pokłóciły. Teraz mogła zasnąć, znała kierunek działania.
- To ty się boczyłaś - zwróciła uwagę surowym tonem Katarzyna, kiedy siedziały przy dwuosobowym stoliku w Starbucksie. Spotkanie zaproponowała Marlena.
- Wiem i... - urwała, bo właśnie miała wziąć na siebie całą odpowiedzialność, a nie było to łatwe, nawet jeśli to była prawda - To moja wina. Nie wiem co...mnie ukuło, znaczy się ugryzło - poprawiła się, nie znalazła odpowiedniejszego słowa, była zbyt przejęta wyznaniem.
- Ukuł to cię pewnie Kamil - zażartowała szefowa, dodając podtekst seksualny, a do tego sympatyczny uśmiech zdradzający, że topór wojenny właśnie wylądował w głębokim dole gotowy do zakopania.
- Że co? Aaaa? - załapała. - Nie, ostatnio nic - stwierdziła, nie było w tym nawet nutki żalu. - Myśli, że w pracy mam problemy - zaśmiała się, jak urwis któremu udał się psikus.
- A masz? - spytała zaczepnie, spoglądając pracownicy głęboko w oczy, aż obie kobiety przeszyły przyjemne prądy.
- Mam, z taką jedną... - zaśmiała się wpatrzona w przenikliwy wzrok rozmówczyni, a po chwili opisała wymyśloną historyjkę, którą sprzedała mężowi, by dał jej spokój i w ogóle bardziej zajął się domem. Ona, przez ten cały niepokój o relację z mentorką, nie miała ...