Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 21.08.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Dojrzałe
Masturbacja
wspomnienia,
historia,
Autor: Agnessa Novvak
... się z czasem.
Kieruję wzrok na jeden z obrazów, przedstawiający wybitnie wyuzdaną orgię, pełną wszelkiej maści orali, penetracji klasycznych, analnych, podwójnych oraz wszystkiego, co tylko można sobie wyobrazić. Mimo iż wiem, że jestem aż nadto mokra, z przyzwyczajenia ślinię palce i rozchylam niecierpliwe wargi, po czym zdecydowanym ruchem wsuwam w siebie dildo aż po uchwyt.
Pieszczę się mocno i szybko. Tak intensywnie, jak to możliwe, nie próbując być przy tym ani trochę cicho. Bo nie! Po ledwie paru chwilach, w akompaniamencie nieartykułowanych pojękiwań dochodzę, pozostawiając na krawędzi fotela oraz podłodze pod nim lepkie ślady.
Wyjmuję z wciąż pulsującej kobiecości sprawcę rozkoszy, oblizuję z przyjemnie słodkawych, ciągnących się kleiście kropel i z największą ostrożnością przecieram jedwabiem. O dokładniejszą higienę zatroszczę się później, teraz zaś muszę doprowadzić się do stanu względnej używalności, gdyż może i zaproszona przeze mnie osóbka jest młoda, ale głupia na pewno nie! A już na pewno ma wystarczająco wiele sprośnych myśli typowych dla pannic w wieku nastoletnim, więc wolę nie dawać jej dodatkowych pretekstów do snucia domysłów jaką ma zboczoną ciotkę. Znaczy mnie, bo jestem jej ciotką właśnie, a ona moją bratanicą. Znaczy… jak właściwie nazwać córkę córki syna mojego młodszego brata? Zresztą, co ja niby, genealog jestem? Czy raczej genealożka?
Zaalarmowana dzwonkiem otwieram drzwi i wpuszczam do środka dziewczynę o napuszonych, ...
... ciemnoczekoladowych lokach, opadających na śniadą twarz. Czekam spokojnie, aż odwiesi płaszcz, przetrze zdecydowanie zbyt duże okulary z resztek topniejącego śniegu i założy je na powrót na płaski nosek. Dopiero wówczas witam ją serdecznym uściskiem i zapraszam na salony. Po chwili przysiadamy wspólnie na ludwikowskich krzesełkach, tak że dzieli nas wypełniony po brzegi słodkościami stoliczek.
Niespiesznie zaczynamy typowo grzecznościową konwersację: pytam, co u niej, ona – co u mnie, gawędzimy niezobowiązująco o nadchodzącej powoli wiośnie, Wiśle i przemyśle, jednak z każdym kolejnym zdaniem czuję coraz wyraźniej, że muszę wreszcie przejść do spraw ważnych. Najważniejszych. Zbyt długo zastanawiałam się nad nimi, rozważając wszystkie za, przeciw czy pomiędzy, by teraz odwlekać dyskusję w nieskończoność.
– Posłuchaj, droga moja… Wiesz dobrze, że nie zaprosiłam cię na herbatkę i ciasteczka, ani nawet starzoną pigwówkę. – W tym momencie, nie czekając na przyzwolenie, napełniam dwa pokaźne kieliszki z rżniętego kryształu bursztynowym płynem.
– Wiem, wiem, ciociu. Mówiłaś ostatnio, że będziesz miała jakąś sprawę ze spadkiem, czy coś. Ale chyba nie bardzo rozumiem. Z jakim niby? Przecież żadnego ostatnio nie było w rodzinie! – pyta wyraźnie zmieszana.
– Nie było, ale niedługo będzie. Mój spadek. Obejmujący wszystko, co mam. Wszystko, co widzisz dookoła. Każdą deskę w podłodze, obraz na ścianie, nawet filiżankę, z której pijesz.
– Ale nadal nie… – Spogląda na mnie badawczo, ...