San Fernando Paraíso (Dwa dni Raju)
Data: 31.08.2021,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
wybitne,
Autor: starski
... mógł znać moich rodziców.
Połaziłam jeszcze trochę po ośrodku. Odebrałam dwa telefony od mamy i udałam się na kolację. Zjadłam w „naszej” restauracyjce na molo. Gdy wracałam do domku przyszła do mnie wiadomość od Bety. Wiadomość zawierała zdjęcie. Otworzyłam je i aż mnie zatkało. Beta całująca się z jakimś chłopakiem. Jego ręka wsunięta pod jej bluzkę, specjalnie do zdjęcia odsłonięty nie zupełnie szczupły brzuch Bety i cycek z wystającym różowiutkim sutkiem. Odpisałam jej, że jest z niej prawdziwa suka i dodałam do tego kilka buziaków. Odpowiedziała mi, że na tym się nie skończy. Odpisałam, żeby wsadził jej go w dupę, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Najwidoczniej już była zbyt zajęta albo chciała, żebym tak pomyślała.
Gdy brałam prysznic, miałam zamiar zabawić się trochę na własną rękę, ale gdy zaczęłam, pomyślałam, że to trochę głupie, brać się za samą siebie. Tyle mogłam zrobić i w domu. Mimo to, wspominając Miguela w spoconej koszulce, poczułam, że staję się mokra. Dałam sobie troszkę przyjemności, ale nie chciałam przesadzać. Chciałam, żeby pożądanie paliło się we mnie. Chciałam delektować się tym stanem podniecenia.
W nocy było gorąco. Bardzo gorąco. Leżałam w sypialni rodziców z włączonym telewizorem. Miałam na sobie tylko majtki i podkoszulkę. Przez otwarte na oścież okna dochodziło głośne granie świerszczy i muzyka znad jeziora. Mama nie chciała, żebym poszła na dyskotekę, więc nie poszłam. Na pewno ktoś miał mnie na oku i pewnie nie uszłabym ...
... niezauważona. Mimo kręcącego się wiatraka byłam spocona jak szczur. Zdjęłam koszulkę i rzuciłam nią na środek pokoju. Wystawiłam spocone piersi na delikatne podmuchy wiatraka. Beta zazdrościła mi moich piersi. Jeśli odziedziczyłam je po mamie, to w przyszłości czekał mnie wielki biust. Byłam już w każdym razie na dobrej drodze. Dmuchnęłam na sutki i patrzyłam, jak prężą się pod tą pieszczotą. Gęsia skórka podsunęła mi pewną myśl. Pobiegłam do lodówki i zabrałam z niej kostki lodu.
To było cudowne odkrycie. Nie musiałam się nawet nimi dotykać, już sama bliskość lodu działała piorunująco. Dotyk wręcz parzył. Kropla zimnej wody spadająca z czubka palca zaskoczyła mnie zupełnie. Dotknęłam się takimi lodowatymi palcami. Starałam się powstrzymać, ale nie mogłam. Pożegnałam majtki, wysyłając je tą samą trajektorią co podkoszulkę. Zimne palce też były odkryciem. Dogodziłam sobie, rozkraczona na łóżku rodziców, plądrując bezwstydnie cipkę, prosto w twarz facetowi z dziennika.
Zasnęłam golusieńka z włosami posklejanymi od moich soków i potu.
Obudziło mnie pukanie. Przestraszyłam się. Było już widno, ale słońce nie zaglądało na tę stronę aż do południa. Nie mogło być później niż po dziesiątej. Pukanie powtórzyło się.
Może jakiś serwis? Zapukają jeszcze raz i sobie pójdą. Nie zapukali. Wstałam i założyłam zebraną z podłogi bieliznę. Podeszłam do drzwi, ale nikogo już za nimi nie było. Gdy wracałam do sypialni, o mało nie dostałam zawału. Ktoś zaglądał do środka z tarasu. Zamarłam w ...