San Fernando Paraíso (Dwa dni Raju)
Data: 31.08.2021,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
wybitne,
Autor: starski
... bezruchu. Jakiś dzieciak w samych szortach starał się zajrzeć do salonu. Wreszcie chyba mnie dostrzegł, bo zapukał w szybę. Tego się nie spodziewałam. To, że ktoś podgląda to jedno, ale że do tego puka w szybę?
Señorita! Zwracał się do mnie. Bez wątpienia. Podeszłam do okna i odsłoniłam rolety.
Na mój widok uśmiechnął się szeroko. Miał czarne oczy i bujną czuprynę. Zdawało mi się, że widziałam go w grupce, która potrąciła mnie wczoraj pod barem. Gestem zasugerował mi, żebym mu otworzyła. Gdy otworzyłam, wśliznął się błyskawicznie do środka.
Był niższy ode mnie co najmniej o głowę. Mógł mieć ze czternaście lat, mniej-więcej.
Nie zdążyłam zapytać, czego chce, gdy z majtek wydobył mały woreczek i nie przestając się uśmiechać, pomachał mi nim przed nosem. Osłupiałam. Przypomniało mi się, co obiecał mi Miguel. Gdy zapytałam dzieciaka, czy jest siostrzeńcem Miguela, potwierdził mi skinieniem czupryny. Nie przestawał się uśmiechać. Podszedł do lodówki i wydobył z niej puszkę coli. Swobodnie, jakby tu mieszkał. Otworzył ją z trzaskiem i zapytał, czy mam bibułki. Nie miałam, a nawet gdybym miała i tak nie potrafiłabym zrobić z nich użytku. Wydobył z majtek białą kuleczkę papieru i zapytał, czy ma mi skręcić. Poprosiłam. Zrobił to z cyrkową zręcznością. Podał, żebym zapaliła.
Trochę się zawahałam, ale nie chciałam ujść za gamonia przy takim dzieciaku. Znalazłam zapalarkę do kominka i przypaliłam.
Marihuanę paliłam tylko raz w życiu. Skończyło się na jednym ...
... pociągnięciu, bałam się skutków. Teraz pociągnęłam powoli, nie chciałam się zakrztusić, jak wszyscy początkujący. Beta nauczyła mnie teorii. Pociągnęłam kilka razy i podałam jemu. Potwierdził, że na imię ma Joselito. Miał piętnaście lat, według niego. Według mnie kłamał. Trochę mnie to zgorszyło, ale nie miałam zamiaru go umoralniać. Palił pewnie od lat. Poczułam efekty już po chwili.
To nie było jak zawroty głowy, ale coś na pewno działo się z moim poczuciem równowagi. Do tego uczucie, że cała krew napływa mi do twarzy i jakieś dziwne łaskotanie. Roześmiałam się na myśl, że na pewno stałam się czerwona jak burak. Joselito też się uśmiechał. Usiadłam na bujanym fotelu z wikliny i chichrałam się jak wariatka. José, bo tak kazał na siebie mówić, podszedł do mnie i połaskotał moje gołe pięty. Nie mogłam się opanować. Nie dlatego, żeby mnie to aż tak łaskotało, ale sam pomysł wydał mi się absurdalny. Potem łaskotał mnie w łydki i kolana. Ja też wyciągnęłam ręce, żeby się zemścić, ale wtedy dotarło do mnie, że to już nie jest zabawa w łaskotki. Przestałam się śmiać. Poczułam nagle podniecenie. Nie myślałam o niczym. Nie zastanawiałam się, że podnieca mnie taki dzieciak. Nie byłam dziewicą. Zabawiałyśmy się z Betą już od podstawówki, ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji z chłopakiem. Joselito głaskał moje uda, stając między nimi. Czułam, jak moczę się i jak podniecenie wiruje mi w głowie. Dotknęłam jego boków. Podał mi skręta do ust, po chwili wziął go ode mnie i też się zaciągnął. Nie ...