Serbski film Reportaż (IV)
Data: 14.05.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
historia,
wojna,
poniżenie,
zemsta,
Autor: Ravenheart
... potem kazał mi się oprzeć na poręczach, do których przywiązany był ten Albaniec, i wypiąć tyłek. Wielkopańskim gestem pozwolił swoim psom ulżyć sobie na mnie. Musieli się wcześniej wykazać, uczciwie spuszczając łomot brudasowi, więc rzucił im mnie jako nagrodę. I jako przypomnienie dla mnie, że zawsze będę jego własnością. Ciałem, które dla kaprysu może oddać, sprzedać albo zabić, jeśli mu tylko przyjdzie na to ochota.
Ale ja akceptowałam ten układ. Więc dałam się wyjebać po kolei czterem facetom, jednemu po drugim. Nadstawiałam się im bez przyjemności, ale chętnie, bo wiedziałam, że kupuję w ten sposób moją zemstę. Mogli mnie mieć, mogli obryzgać mnie spermą do woli, bo koniec końców miałam to, po co przyszłam do tej pierdolonej ciemnicy. Pieprzyli mnie jak swoją nagrodę. Ostro, szybko. Wiesz, czasem faceci tak mają: wyciągnąć kutasa, wbić go w szparę, zacisnąć dłonie na dziewczynie i jak najszybciej skończyć. Wtłoczyć spermę do cipy, udowodnić sobie, jej i swoim kumplom, jakim się jest ogierem. A potem wyjąć fiuta, klepnąć dziewczynę w tyłek i pokazać, że jest się tu panem. Że ona jest tylko dziwką do zerżnięcia. Że nie zależy ci na niej w ogóle; że teraz chętnie popatrzysz, jak rżnie ją twój kumpel, dokładnie w ten sam sposób. Na zimno. Fizjologicznie.
Przyjęłam ich po kolei, zaciskając zęby i patrząc w znajdującą się o parę centymetrów ode mnie twarz pieprzonego Albańca. Nic nie rozumiał. Pewnie pytał się w duszy, czemu najpierw go biją, a potem młoda laska rżnie ...
... się mu na oczach z jego oprawcami. Moje cycki dyndały tuż przed nim, choć oczywiście nie mógł ich dotknąć, bo krępująca go taśma trzymała mocno. A ja z każdym ruchem fiuta w mojej cipie byłam bliżej.
W końcu ostatni z nich skończył. Zoran rechotał i bił brawo. Chłopaki powoli chowali fiuty do spodni. Wyprostowałam się. Sperma wyciekała ze mnie obficie i spływała po udach. Uchodziła ze mnie jak resztki jakichkolwiek emocji. Zimno, twardo powiedziałam mu, że chciałabym, aby dotrzymał obietnicy. Musiałam mieć coś w oczach, bo śmiech zamarł mu na twarzy. Wreszcie, zły na siebie rzucił wkurwiony, że jeśli chcę mu udowodnić swoją wartość jako żołnierza, to mam zabić tego siedzącego Albańczyka.
– Zrobiłaś to?
– Nie wahałam się ani pół sekundy. Chciałam, żeby jego śmierć odpłaciła mi za wszystko. Za gwałty, za poniżenia, za to że byłam tylko ciałem do rżnięcia. Za Kosowo. Za przegraną wojnę. Za utraconą normalność z facetem, który chyba mnie kochał. Mnie i moje dziecko. Nawet za to, że moją matkę zapłodnił jej własny, rodzony brat.
– Ale…
– Co, kurwa, “ale”? Że to nie jego wina? A jaka była w tym wina mojej matki? A jaka była wina siedmioletniej dziewczynki, której własna rodzina się wyrzekła, a która była od dziecka tylko ciasną szparką dla zboczeńca w sierocińcu? Nie, kurwa, nie żałowałam go ani chwili. Na stole leżał nóż. Zwykły, kuchenny nóż. Taki, którym kroisz ciepły chleb. Wzięłam go, podeszłam do gościa, nachyliłam się nad nim. Nawet nie krzyknął. Przyłożyłam mu ...