Serbski film Reportaż (IV)
Data: 14.05.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
historia,
wojna,
poniżenie,
zemsta,
Autor: Ravenheart
... jeszcze raz kasy. Więc ją zdobywali – kradli, zabijali, wymuszali haracze. Zorganizowali własne grupy przemycające narkotyki do Europy. A od nas szmuglowali ludzi. Mieli konszachty z mafią w Rosji i z Włochami. No i z Macedończykami. Łapali dziewczyny na ulicach, a potem sprzedawali je do burdeli. No i dzieci. Na masową skalę. To, co działo się ze mną w sierocińcu, to były rozkoszne wakacje w porównaniu z ich wyczynami.
– Nikt nie reagował?
– A kto miał reagować? Europa? Bo przecież Jugosławii już nie było. A Kosowo stało się pedofilskim zagłębiem. Jeśli znałaś odpowiednich ludzi, to w ciągu miesiąca mogłaś sobie sprowadzić dziecko dowolnej płci i wieku z dyskretną dostawą do domu. Bezpiecznie, bez żadnych papierów, bez paszportów, bez śladu. A wtedy mogłaś je zamknąć w piwnicy i gwałcić choćby codziennie. Wiem, że organizowali też pedofilskie tournée dla bogaczy we włoskich miasteczkach nad Adriatykiem.
– Skąd wiesz?
– Są filmy. Raz mój serbski rycerz brał udział w rajdzie na metę jakiegoś typa. Wrócił blady jak ściana, choć to był twardy zawodnik. Próbowałam pytać, co się stało, bo przecież on nie wymiękał. Dopiero po paru dniach przyznał, co widział. Dorwali go, jak jeden czarny robił narkotykową imprezę z paroma kumplami i wynajętymi dziwkami. Wóda, prochy, rżnięcie – co chcesz. Ale na wielkim, plazmowym ekranie puszczali pedofilskie porno, które sami nagrali. Te dzieci miały po cztery, pięć lat… – ręce Milicy drżą. Ja także czuję, że wysychają mi ...
... wargi.
Znowu milczymy. Gdzieś w głębi serca rodzi się we mnie zrozumienie.
– Zabili ich. Wszystkich. Co do jednego. Dziwki też. Dziwki szybko…, a tych skurwysynów powoli. Bardzo, bardzo powoli.
Słyszę tylko uderzenia krwi w skroniach. Jakbym zanurzała się w kolejnych kręgach piekła, jakbym schodziła do dna, tylko po to, aby przekonać się, że to nie koniec. A przecież to wszystko stało się naprawdę. Kilka, kilkanaście lat temu. W cywilizowanej, starej Europie. Tyle, że nikogo to naprawdę nie obchodziło.
– Co było dalej?
– No cóż, siostra Thaçiego wyszła za szefa albańskiej mafii. A sam Thaçi został premierem Kosowa. A potem – prezydentem. Z błogosławieństwem Unii.
– Niemożliwe – kręcę głową. – To nie jest możliwe. Nikt by się nie zgodził.
– Możliwe. To są Bałkany. To jest Jugosławia. Tu jest tak od setek lat. Zabijaliśmy się, rżnęliśmy, gwałciliśmy, paliliśmy i znowu zabijaliśmy. Od zawsze, od niepamiętnych czasów. Mamy to w genach, mówiłam ci.
– Może kiedyś się to zmieni. Może zrozumiecie, że lepiej żyć we wspólnocie.
– Nigdy. Wiesz co, ten stary dziadyga Tito zgrabnie kiedyś zauważył: “Jestem przywódcą państwa, które ma dwa alfabety, trzy języki, cztery religie, pięć narodów, sześć republik i siedmiu sąsiadów.”
– Wszystko można jakoś załatwić. Przecież katolicy z protestantami bili się przez całe wieki, mordowali i przeklinali. A jednak dziś żyją w pokoju. W jednej Europie. W jednym państwie.
– Może… Ale ile na to trzeba było im lat? Sto? Dwieście?
– ...