1. Cud


    Data: 09.10.2021, Kategorie: szpital, Nastolatki niepewność, Autor: MrHyde

    ... w ciągu trzech tygodni.
    
    Pierwszy szturm odbył się w przestrzeni wirtualnej. Ania obchodziła urodziny. Zaprosiła gości. Trzy koleżanki i trzech kolegów. W tym swojego chłopaka. Mogłem jej tylko złożyć życzenia, dogorywając po chemii, półmartwy, z odległości stu kilometrów. Upiłem się jak prosię. Dżinem. Dobrym dżinem z butelki. Dżinem, który mi pomógł wyzwolić intelekt z pęt przyzwoitości i uruchomić odwagę. Który obudził mnie o wpół do dziesiątej w nocy, kiedy w mieszkaniu dziadków Ani trwała jeszcze impreza.
    
    Napisałem krótką wiadomość:
    
    – Cześć Aniu, pewnie dziś tego nie przeczytasz, a jutro, po nocy spędzonej z nim, się na mnie za to obrazisz. Ale że dziś nie jest jeszcze jutro, to ci napiszę. Przyśniłaś mi się właśnie. W scenerii nadmorskiej, na plaży, latem. Weszliśmy do wody, trzymając się za ręce. Objęłaś mnie za szyję. Oplotłaś nogami w pasie. Naga. Piękna. Gorąca. Miękka. I otoczyłaś mnie sobą. Pochłonęłaś całego. Udzieliłaś schronienia. Okręt podwodny zawinął do portu. Kochaliśmy się, stojąc po piersi w wodzie. Szepnęłaś mi do ucha, że jest ci ze mną dobrze. Ten szept mnie obudził. Już nie zasnę.
    
    Niecałe pół godziny później nadeszła odpowiedź:
    
    – Jureczku, dziękuję, przeczytałam, myślałam o tobie. – Zaraz potem kolejna wiadomość, z błędami pozwalającymi poznać, że autorka, pisząc na smartfonie, się spieszyła – To znaczy odwrotnie. Najpierw myślałam, potem sprawdziłam, czy piszesz, przeczytałam, cieszę się, dziękuję. – I jeszcze jedna wiadomość: - Mam ...
    ... nadzieję, że niedługo pójdą. On też.
    
    Chłopak był przekonany, że zostanie na noc. Przyszedł z piżamą i szczoteczką do zębów. Był zdziwiony zdziwieniem Ani, że zamiast założyć buty i wyjść razem ze wszystkimi, pożegnał się z nimi, życząc spokojnej nocy. Że ociągał się z wyjściem do domu. Minuta, w której powiedział Ani o piżamie w plecaku, była ostatnią minutą ich związku. Dokładnie o dwudziestej drugiej trzydzieści osiem padły decydujące słowa:
    
    – Ale ja cię nie kocham. Nigdy nie będę z tobą spała.
    
    O dwudziestej drugiej trzydzieści dziewięć:
    
    – Wynoś się! – naznaczone wściekłością.
    
    Jeszcze dwie minuty później, w przedpokoju, kiedy chłopiec kopał krawężnik gdzieś pod blokiem, Ania uwolniła z objęć schorowanego siwego siedemdziesięciolatka, mówiąc:
    
    – Dziadku, muszę coś do kogoś napisać. Wiesz do kogo.
    
    Dostałem krótką wiadomość:
    
    – Nie zasypiaj jeszcze. Umyję się szybko i położę. Chcę z tobą pisać.
    
    Około północy omówiliśmy mój rzekomy sen, analizując detale. Ze szczegółami anatomii włącznie. Skończyliśmy, kiedy Ania miała szesnaście lat i czterdzieści pięć minut. Wirtualnie była moją.
    
    Dwa tygodnie później złożyłem wizytę jej dziadkowi. Przyjechałem w niedzielę. W poniedziałek miałem się zgłosić do szpitala. Termin odwiedzin nie był wybrany przypadkowo. Spotkać się przed chemią to przyjemność, po chemii tortura.
    
    Pan Kazik nie czuł się najlepiej. Jego organizm potrzebował więcej czasu na odbudowanie szpiku. Wiedzieliśmy obaj, że tym razem zostanie ...
«12...131415...»