Cud
Data: 09.10.2021,
Kategorie:
szpital,
Nastolatki
niepewność,
Autor: MrHyde
... zwróciła się do mnie podejrzanie wesoła – mamy wyniki wczorajszej tomografii. Choroba się cofa. I to znacząco. Zostały tylko małe kropki.
Ja na tę wieść zareagowałem spokojnie. Powiedziałbym nawet, że bardzo sceptycznie. Ania natomiast rozpromieniała radością. Uścisnęliśmy się we troje. Następnie lekarka odciągnęła Anię o dwa kroki i szepnęła jej coś na ucho, zerkając na mnie z szelmowskim uśmiechem. Dziewczęca buzia momentalnie nabrała koloru, ni to cegły, ni to piwonii. Lekarka spytała o coś na ucho i dostała odpowiedź przeczącą. Zadała jeszcze jedno pytanie, na które Ania kiwnęła głową.
– Musisz koniecznie – poradziła Antyteza i odeszła do gabinetu.
– Co ci powiedziała? – spytałem, wiedząc, że wszystkiego się nie dowiem.
– Myśli, że jestem twoją dziewczyną – odpowiedziała wnuczka pana Kazimierza.
– Bo jesteś – potwierdziłem, domyślając się, że zareaguje zdziwieniem i wiedząc już, jak jej to wyjaśnię.
– Jak to?
– Przestałaś do mnie mówić per proszę pana, nareszcie jesteś ze mną na ty.
– Oj, przepraszam. – Spuściła głowę, odczytując moje słowa jako możliwy zarzut, nieoczekiwany i niezrozumiały.
Chwyciłem ją za obie dłonie, żeby ratować sytuację. I tak chciałem, ale widząc niepokój musiałem to zrobić natychmiast.
– I chcesz mnie pocałować – udałem, że nie usłyszałem przeprosin.
– Tak?
Przytknąłem usta do jej ust. Ania lekko rozłączyła wargi. Tylko trochę. Nie spodziewała się pocałunku. Sam byłem nim zaskoczony. Ale też nie okazała ...
... sprzeciwu.
– Jurku, nie powinnam – dopiero po chwili powiedziała smutno, kiedy już rozłączyliśmy usta, wydając ciche mlaśnięcie.
Formalnie była w związku z kim innym. Oczywiste więc, że musiała mieć wątpliwości.
– Nikt się nie dowie – zapewniłem, otaczając ją ramieniem. – Też nie powinienem.
Powiedziałem, co czułem. Choroba nie dawała mi prawa przywiązywać kogoś do siebie. Nie mogłem przecież obiecać Ani, że będziemy żyć razem długo i szczęśliwie. Dopiero po fakcie nicpoń pruteń dał znać o sobie, karcąc korę mózgową za romantyczne urojenia. Na szybkie naprawienie błędu było już za późno.
– Co pani jej wtedy powiedziała? – zapytałem Antytezę, kiedy wieczorem omawialiśmy wyniki tomografii.
– Jeszcze nie wiesz? To ci nie powiem. – Kazała mi czekać kilka minut. – Powiedziałam, że ma ci zrobić dobrze.
– Jak?!
– Jak, jak... Nie wiem, jak? Ręką, czy buzią... czy szparką. Ha, ha!
Rzeczywiście lekarka była przekonana, że jesteśmy parą. Nie wyprowadzałem jej z błędu. A może doskonale orientowała się w sytuacji. Jak dobra wróżka znała warianty przyszłości i pomagała nam wybrać właściwy. Dodawała odwagi.
W miłości jak na wojnie. Odwagę trzeba przejawić w odpowiednim czasie i miejscu. Obrać cel. Uderzyć raz a celnie. Nie trwonić sił na mało znaczące akcje.
Zupełnie się tego nie spodziewałem, a wróżka zdecydowała nie dzielić się ze mną wizjami z magicznej kuli, ale od zdobycia twierdzy dzieliły mnie i prutnia już tylko dwa kroki. Wojna o Anię miała się rozstrzygnąć ...