1. Cud


    Data: 09.10.2021, Kategorie: szpital, Nastolatki niepewność, Autor: MrHyde

    ... odesłany do domu. Kiedy jego żona wyszła po coś do kuchni, powiedział przy Ani, żebym traktował kolację jako pożegnalną wieczerzę.
    
    – Znasz pan Biblię? To taka książka o Jezusie i prorokach. W Polsce wszyscy znają. Nie czytali, ale znają. Więc słuchaj pan, otóż ten Jezus ugościł uczniów w czwartek, z różnych powodów. Żydzi organizowali takie pożegnalne spotkania w piątek, w przeddzień szabatu. Chrześcijanie przesunęli sobotę na niedzielę, więc ich dzień pożegnań to nie piątek a sobota. A że ja nie jestem ani Żydem ani chrześcijaninem, to się spotykamy w niedzielę. – Następnie zwrócił się do wnuczki. – Aniu, ani się waż płakać na moim pogrzebie.
    
    – Dziadku, co ty! – zaprotestowała Ania, ale staruszek puścił jej słowa mimo uszu.
    
    – Obiecaj pan, panie Jurku, że tego dopilnujesz.
    
    – Czego pan Jurek ma dopilnować? – spytała jego żona, wracając z kuchni.
    
    – To nasza męska tajemnica.
    
    – O, ty stary, przy Ani o bezeceństwach? Niech pan go nie słucha, panie Jurku. Och, te jego żarty! Co ja się mam z tym człowiekiem.
    
    Ale staruszek nie żartował. Chciał, żebym miał oko na jego wnuczkę. I chyba nie tylko oko.
    
    Kolacja nie trwała długo. Już przed ósmą pan Kazik poprosił wnuczkę, żeby mi pokazała pokój gościnny i wyręczyła go w bawieniu mnie rozmową.
    
    – Mogę pokazać stare zdjęcia – zaproponowała Ania, starając się zachować poważną minę.
    
    Jej dziadek mrugnął do nas okiem, ale babcia mogłaby nie wykazać zrozumienia dla nadmiernej radości.
    
    – Co mi pokażesz? – ...
    ... spytałem, gdy znaleźliśmy się sami.
    
    – Album ze zdjęciami. Chcesz?
    
    Chciałem. Ale chciałem też coś jeszcze. Złapałem Anię za nadgarstek. Lekko przyciągnąłem do siebie. Wnuczka pana Kazia też chciała. Wolnym ruchem, patrząc sobie w oczy, zbliżyliśmy usta. Złączyliśmy je w czułym pocałunku. Wargami poczułem delikatny dotyk języczka.
    
    – Mówiłam, że umiem się całować. – Ania pochwaliła swoje umiejętności.
    
    – Umiesz – potwierdziłem. Zdobyłem jeszcze jeden pocałunek. Dłuższy od poprzedniego.
    
    Potem przez pół godziny całowaliśmy się co dwie strony albumu.
    
    – Jureczku, do jutra – pożegnała mnie Ania, zostawiając samego, ponaglona przez babcię do mycia przed spaniem.
    
    – Jaką założysz piżamę? – spytałem zamiast życzyć spokojnej nocy.
    
    – Haleczkę. Zobaczysz rano. – Pocałowała mnie ostatni raz, łapczywie, żwawo muskając językiem. Nie wiedząc, że pocałunki w moim pokoju to tylko preludium. Wstęp do szturmu. Zresztą ja też nie wróżka, nie wszystko mogłem przewidzieć.
    
    Wracając z łazienki do pokoju, zajrzała do mnie przez celowo uchylone drzwi. Przyłożyła palec do ust, żebym nic nie mówił i pocałowała mnie na dobranoc w policzek. W ten sposób pochwaliła się piżamą, nie czekając do rana. Piersi zatańczyły dla mnie poloneza, pupa zakręciła walca.
    
    Niedługo potem, zakończywszy wieczorną toaletę, zakradłem się do sypialni Ani. Bezszelestnie zamknąłem drzwi i kucnąłem obok łóżka. Wsunąłem rękę pod kołdrę. Pogłaskałem kolana.
    
    – Wpuść mnie, Aniu. Na chwilę.
    
    Odsunęła się nieco, ...