1. Cud


    Data: 09.10.2021, Kategorie: szpital, Nastolatki niepewność, Autor: MrHyde

    ... dziadku, przestań! Kupiłam ci krzyżówki.
    
    Jak tylko się odwróciła, żeby się dostać do plecaka, stary pan Kazimierz ręką niepodłączoną pod kroplówkę wykonał gest symbolizujący pierś kobiety. Następnie wyprostował kciuk na znak, że daje piersiom wnuczki najwyższą ocenę. Nie wiedziałem, jak zareagować. Udawać, że nie zwróciłem uwagi na walory Ani, nie było sensu. Uśmiechnąłem się więc i przytaknąłem nieznacznie kiwając głową.
    
    – Dziadku, coś mówiłeś? – spytała dziewczyna, spoglądając pytająco na niego i na mnie.
    
    – Tylko tyle, że jesteś piękna. Dziękuję, skarbie. Opowiadałem panu Jurkowi, jaka z ciebie była przylepa. – Nie opowiadał, ale za moment nadrobił zaległości. – Tak, parę lat temu nie dawała się oderwać od dziadka. Tylko żeby ją nosić na barana i bujać na hamaku. A jak uciekała matce na drzewo! Ho, ho! Jak małpka. A teraz jaka panna! Ech, chciałoby się dożyć do ślubu. Zatańczyć oberka na weselu.
    
    – Dożyjesz, dziadku – odpowiedziała wesoło, na przekór oczywistym realiom.
    
    Też pomyślałem o życiu. Pierwszy raz od przyjęcia na oddział poczułem chęć do życia. I do zabawy. Zadrzeć granatową spódniczkę i ścisnąć krągłą pupcię.
    
    – Co w szkole, Aniu? Jakie stopnie? Zagrasz z nami w tysiąca? Panie Jurku, zagramy?
    
    – Piątka z chemii, a z polskiego był sprawdzian, ale nie wiem, co dostanę – odpowiedziała słowiczym głosem, usiadłszy na brzegu łóżka dziadka. – A masz długopis i kartkę?
    
    Wyskoczyłem spod pościeli, nie bacząc, że pruteń; jak to podobno pradziad ...
    ... nieboszczyk uchodźca spod Lwowa zwykł nazywać atrybut męskości; nie wisiał całkiem bezczynnie. Między łóżka wstawiłem krzesło dla dziewczyny, z szuflady wyciągnąłem talię kart i przybory do pisania. Jako stół do gry posłużyć miał skrawek łóżka emeryta podłączonego pod kroplówkę.
    
    Ania przygotowała kartkę. Starannie narysowała trzy kolumny do zapisywania stanu gry, z jednoliterowymi nagłówkami: A jak Ania, D jak dziadek i J jak pan Jurek. Usiadła swobodnie, nie zwracając uwagi na odstęp między kolanami. Leżąc na boku, z głową na wysokości krzesła, bez większego wysiłku mogłem zajrzeć między nogi. Miała na sobie jasne, chyba żółte majtki. Uda prosiły się o pocałunki.
    
    Pruteń podniósł głowę, prężąc muskuły, a mózg natychmiast ostudził jego optymizm. Jak ja wyglądam? – pomyślałem. – Łysa pała, bez brwi i rzęs. Staro. Aseksualnie do tego stopnia, że nastolatka nie dostrzegała we mnie najmniejszego zagrożenia. Nawet nie złączyła nóg, siedząc. Dalsza rozmowa już nie tyle sprowadziła mnie na ziemię, co wbiła pięć metrów pod powierzchnię:
    
    – No, Aniu, nie powiedziałaś jeszcze, jak się miewa twój narzeczony.
    
    – A, dobrze, dziadku – odpowiedziała, przykleiwszy uśmiech i spojrzawszy w moją stronę.
    
    No, tak – pomyślałem. – Ładna dziewczyna nie może być wolna. To by przeczyło prawom przyrody.
    
    – Pewnie mu smutno, że zamiast się z nim spotkać, marnujesz czas dla starego dziada. Czy spotkacie się dzisiaj jeszcze? – Siwy rozpustnik puścił oko do niej i do mnie.
    
    – Nie, dziś idę na ...
«1234...17»