Blask księżyca (I)
Data: 18.10.2021,
Kategorie:
horror,
Nastolatki
Autor: Fetyszysta
... przez półmrok dotarł do łazienki. Odświeżywszy się, zmienił koszulę i zszedł na dół. Wielki zegar ścienny wskazywał w pół do dziewiątej. Nigdzie nie było żywej duszy, ale na stole stały już półmiski ze śniadaniem. James uświadomił sobie, że już od ponad doby nie miał niczego w ustach. Niemal rzucił się na jedzenie, które okazało się bardzo smaczne. Zaspokoiwszy głód, nalał sobie herbaty z wielkiego dzbanka i zaczął powoli popijać z filiżanki, rozmyślając. Kwadrans później na schodach wreszcie rozległy się czyjeś kroki i po chwili zjawił się nie kto inny jak Robert. Chłopiec miał na sobie koszulę zapiętą pod szyję i ciemne kanciaste spodnie. Wyglądał co najmniej komicznie.
- Dzień dobry – przywitał się przyjaźnie James.
Dzieciak rzecz jasna zignorował powitanie i utkwiwszy spojrzenie w talerzu, zaczął rzuć skórkę od chleba.
Nie minęło wiele czasu, gdy zjawiła się też księżniczka. Anne weszła powolnym, powłóczystym krokiem. Była bosa, ubrana jedynie w lekką koszulę nocną. Burza gęstych włosów wokół jej głowy sprawiała wrażenie, jakby żyła własnym życiem.
- Dzień dobry – ponowił próbę James.
Anne usiadła ciężko i zaczęła bezmyślnie skubać skórkę awokado, patrząc na Jamesa bez większego zainteresowania. Milczała. James odczekał chwilę i westchnął.
- Słuchajcie, nie musimy się lubić, ale powinniśmy się szanować. Naprawdę nie chcę wam prawić morałów i rzucać oklepanymi sloganami, ale możemy chociaż udawać pewny szacunek. Będę tu z wami przez najbliższe dwa ...
... miesiące i wydaje mi się, że powinniśmy choć w tej kwestii dojść do consensusu. Czy nie mam racji?
Robert zwrócił się powoli ku Jamesowi.
- Dzień dobry, panie Howley.
James kiwnął głową.
- Może trochę zbyt oficjalnie, ale jak na początek nieźle. Anne?
Anne zdmuchnęła kosmyk włosów z twarzy i uniosła lekko brew, dając Jamesowi znak absolutnej ignorancji. Mężczyzna westchnął ponownie.
- Nic na siłę – rzekł z uśmiechem.
Żadne z państwa Brown nie zjawiło się tego dnia. Jedynie Lewis przyniósł Jamesowi niewielką kopertę z informacją od pani Brown, że wyjechała na kilka dni z mężem w niecierpiącej zwłoki sprawie. James wpatrywał się w pochyłe, pełne zawijasów pismo kobiety z niedowierzaniem. Ta kobieta zostawia dzieci pod opieką obcego mężczyzny i zostawia dom na jego pastwę. Gdyby był nieuczciwy, wyniósł by co cenniejsze rzeczy i tyle by go widzieli. Po raz kolejny ci dziwni ludzie napawali go zdumieniem.
Dochodziło południe. James zajął swoje ulubione miejsce w fotelu przy kominku i zagłębił się w lekturze powieści, czując na twarzy miłe ciepło bijące od ognia. Robert, który okazał się bardzo miłym, choć dość zamkniętym w sobie chłopcem siedział na dywanie obok, bawiąc się kolejką elektryczną. Mijał już czwarty dzień, odkąd James przyjechał do tego dziwnego miejsca. Młodzieniec zdążył już przyzwyczaić się do domostwa, a nawet polubić jego mroczny klimat. Prawdę mówiąc, bez towarzystwa państwa Brown czuł się niemal tak komfortowo jak w towarzystwie Jennifer, w ...