1. Blask księżyca (I)


    Data: 18.10.2021, Kategorie: horror, Nastolatki Autor: Fetyszysta

    ... postarać się nie odsłaniać kotar zasłaniających okna. Mąż cierpi na rzadką chorobę i nie znosi jaskrawego światła.
    
    - Oczywiście, będę o tym pamiętał – zapewnił młodzieniec.
    
    Pani Brown po raz ostatni uśmiechnęła się do niego i odeszła. James mimowolnie odetchnął z ulgą. Zza drzwi Anne wciąż dobiegała muzyka. Poza tym w domu zdawała się panować niezmącona cisza. Odwrócił się na pięcie i starając się iść bezszelestnie, udał się do przydzielonego mu pokoju.
    
    Pomieszczenie okazało się całkiem sporych rozmiarów. Jego rzeczy spoczywały obok łóżka. Rozejrzał się. Całość przypominała mu muzealną wystawę. Z zachwytem obejrzał zdobione świeczniki stojące na kandelabrze w rogu pokoju. Brał do ręki i podziwiał maleńkie mosiężne figurki żołnierzy stojące na komodzie.
    
    Jak wszędzie w tym domostwie, okno zasłonięte było grubą, ciemną kotarą przypominającą kurtynę. Rozwiązał zabezpieczający ją sznur i rozsunął zasłony. Ciemny pokój zalało wieczorne światło dnia. Mężczyzna z ciekawością wyjrzał na zewnątrz. Zerwał się mocny wiatr szarpiący czubkami wysokich sosen za ogrodzeniem. Na dole Lewis grabił przystrzyżony trawnik. Pod grubą czapą zdawał się mówić coś do siebie. W oddalonym prześwicie między drzewami James ujrzał dachy wyższych budynków, zapewne najbliższego miasteczka. Znajdowało nie bliżej niż dziesięć kilometrów stąd. Młodzieniec zerknął na ścienny zegar. Jeżeli działał prawidłowo, była za dziesięć siódma. James zawsze miał bzika na punkcie punktualności. Przebrał się ...
    ... po podróży, nieco ogarnął krótkie włosy i równo o siódmej zszedł na dół, do jadalni. Nieśmiało uchylił drzwi pomieszczenia. Wszystkie miejsca przy długim stole były puste. Panował nieprzyjemny półmrok. Tylko w końcu sali rozpalony był wesoło trzaskający ogień. W ciemności coś się poruszyło. Zjawił się Lewis, prowadząc wózek z talerzami. Wskazał młodzieńcowi pierwsze miejsce na prawo od szczytu stołu, z dala od światła.
    
    - Pan Brown życzy sobie, co by z nim pan zjadł kolację – wycharczał mężczyzna, siląc się na grzeczność – Dodał także, że może się nieco spóźnić.
    
    James nie odpowiedział, tylko usiadł na wskazanym mu krześle. Lewis rozłożył dwa talerze z porcjami parującego mięsa wyglądającego jak kurczak. Potem wykonał gest wyglądający jak niezdarny ukłon i wyszedł tak szybko, jak pozwalały mu na to krzywe, krótkie nogi. Samotny młodzieniec poczuł się bardzo głupio. Nalał sobie nieco wody z naczynia stojącego nieopodal i zwilżył wyschnięte gardło. Uśmiechnął się kwaśno. Czyżby matula Brown zapomniała o rodzinnej kolacyjce? Chyba coś z jej ułożonego planu dnia nie poszło jak należy. Zerknął na swój talerz. Mięso pachniało aromatycznie, ale nie śmiał zacząć posiłku przed przybyciem gospodarza. Mijały kolejne długie minuty. Niespodziewane drzwi jadalni rozwarły się szeroko i raźnym krokiem wszedł wysoki mężczyzna, niewątpliwie pan Brown. Czarne włosy elegancko zaczesane, blada jak papier cera, czarne, przenikliwe oczy. Wyglądał jakby uciekł z muzeum. Wyniosłe gesty i sposób ...
«12...678...15»