1. Porwanie (I)


    Data: 25.10.2021, Kategorie: Brutalny sex BDSM Autor: MarekDopra

    ... przekręciła się posłusznie odsłaniając całe swe wnętrze Tomaszowi. Była to kolejna upokarzająca czynność, którą musiała wykonać, ale jedyne, co mogła zrobić, to zacisnąć zęby i okazywać Tomkowi pełne oddanie. Wiedziała, jak jej pupa widziana z tej strony działa mocno na mężczyzn. Nie raz się o tym przekonywała, dlatego czuła, że jej sekundy już są policzone.
    
    Tomasz właśnie odłożył zupę, wstał i ciężko dysząc ruszył w stronę Moniki. Ta spięła się w czekaniu, gdy Tomasz opuszczał spodnie. Spojrzała jeszcze raz do tyłu na penisa, który miał za chwilę w nią wtargnąć. Tomasz sprawnie namierzył i wetknął go w nią.
    
    Monika była zaskoczona tym, jak mocno zareagowała na to wejście intruza. Poczuła niesamowite ciarki rozchodzące się po jej ciele od cipeczki. Tomasz wiedział jak posuwać. Mocno i miarowo. Miarowo i mocno. Cała podrygiwała przy każdym pchnięciu. Miała problem z utrzymaniem pozycji, ale podniecenie narastało w niej z każdym kolejnym pchnięciem. Zaczęła pojękiwać, najpierw delikatnie, potem głośniej i głośniej. Kątem oka zauważyła, że Tomaszowi się to podoba. Wyczuła to także w środku. Nie chciała mu dawać tej satysfakcji, dlatego starała się być cicho. Ale to było za trudne. Tym bardziej, że Tomasz w przeciwieństwie do Jurka nie był sprinterem. Posuwał ją i posuwał nie śpiesząc się. Delektował się każdym włożeniem w nią. A z każdą kolejną minutą ona była coraz bardziej nakręcona. Tym, jak ją przytrzymywał, tym, jak ją rżnął. Zaczęła jęczeć, a on wychwycił to. ...
    ... Pochylił się nad nią zbliżając swą twarz do jej szyi... Monika nie mogła już całkowicie zapanować nad swymi jękami i konwulsjami. Obróciła swą twarz do jego twarzy kładąc mu dłoń na szyi. Nie chciała tego mówić na głos, ale jej ciało całą sobą mówiło: tak właśnie tak mnie rżnij. Kolejne pchnięcia sprawiły, że zrobiła coś wbrew sobie... sama wyciągnęła język do jego ust. On pochylony nad nią trzymał ją za pierś i rżnął, gdy ich języki się spotkały. Monika pomyślała, że co ona robi najlepszego? Że co on o niej pomyśli... ale nie mogła się przeciwstawiać samej sobie. Lizała się ze swym oprawcą zapamiętale, przyjmując kolejne pchnięcia. A najgorsze przyszło, gdy odleciała. Jej ciało wpadało w konwulsje, a umysł resztkami świadomości mówił, że to dla niej wstyd. Że on patrzy zadowolony jak ona dochodzi. Że oddaje mu wszystko. Po chwili dopiero zaczęło jej się w głowie z powrotem rozjaśniać. Ciągle jeszcze częściowo tkwiła w objęciach nieziemskiej rozkoszy. Ale... świadomość wracała wielkimi krokami. Odwróciła twarz od Tomasza i zawstydzona sobą schowała ją w poduszkę. Trochę poczuła się jak niedoświadczony podlotek, który dał się omotać komuś sprytniejszemu.
    
    On w dalszym ciągu ją dopychał. Nie... stanowczo nie był krótkodystansowcem. Po kolejnych chwilach, w których każda kolejna coraz bardziej studziła szalejące przed chwilą emocje Moniki, ta sytuacja stawała się dla niej uciążliwa. Tomasz miał najwyraźniej problemy z dojściem, co nie było niczym dziwnym zważając na jego lecące lata. ...