-
Marzena - Majowe Ruciane-Nida
Data: 29.10.2021, Kategorie: Zdrada Mamuśki młody, małżeństwo, wakacje, Autor: pofantazjujmy!
... przemknęła, a fala uderzyła w burtę rowerka. Podniosła go. Wywróciła na drugą stronę. Marzena wpadła w swojej letniej sukience do wody, bez kapoka, bez ochrony. Na szczęście chłopiec miał kamizelkę. Kobieta pociągnęła go w swoją stronę, aby obracający się do góry dnem rower wodny nie uderzył dzieciaka. Szamotała się w wodzie. Długa letnia sukienka plątała jej ruchy. Tonęła. Nagle ktoś ją szarpnął. Wyciągnął na powierzchnię i pomógł złapać się odwróconego roweru, na którym siedział już bezpiecznie chłopiec. Mokra i przerażona Marzena spojrzała na ratownika. Przetarła oczy. Niedaleko cumowała żaglówka. Na pokładzie stał z kołem ratunkowym jeden chłopak. Drugi trzymał Marzenę w talii. Było to Piotrek. - Wszystko ok! - krzyknął Tomek z żaglówki. - Tak! Mam ich! - odpowiedział kumpel. Tomek rzucił mu linę. Chłopak zanurkował, aby przywiązać ją do roweru. Tak postanowili holować odwrócony rower wodny na płytsze wody. - Da Pani radę podpłynąć do łódki? Ja zajmę się chłopcem. Chłopiec nie wydawał się bardzo przejęty tym wypadkiem. Trząsł się przemoczony, ale uśmiechał się. O takiej przygodzie to na bank musiał opowiedzieć mamie i tacie. - Umiesz pływać mały? - Boję się... - Wskakuj, będę cię asekurował. Chłopiec zeskoczył z roweru i wypierany przez kamizelkę pomału machał nogami i rękami. Piotrek pomagał mu dopłynąć do żaglówki, asekurując się liną holowniczą. Marzena była za to wykończona. Włożyła masę siły w dopłynięciu do żaglówki. Tomek ...
... podał jej rękę. Starał się nie wywrócić i nie wprowadzić łódki w mocne bujanie. Wciągnął przemoczoną kobietę. Po chwili na pokład dostali się także Piotr i Kacperek. Studenci stanęli nad Marzeną. Jej letnie czerwonobiała sukienka przylegała do mokrego ciała. Mogli dostrzec kontury jej bielizny. Jasne włosy przylegały do głowy. Delikatny, letni makijaż spłynął. Gołe stopy drżały. Czterdziestolatka po dojściu do siebie przytuliła mocno chłopca. Ten jednak nawet już nie dygotał. Był za to zainteresowany całym wyposażeniem żaglówki. Marzena wstała i rzuciła się na szyję Tomka. - Dziękuję... Dziękuję! Uratowaliście Nas. Matko, co to było! - Motorówka. Typowe na Mazurach. Marzena nie odrywała się od silnego torsu swojego wybawiciela. Piotrek czuł jak wali jej serce. Te smakowite piersi, które podziwiał w nocy przylegały ściśle do jego ciała. Aż go ręce świerzbiły, aby złapać czterdziestolatkę za pupcię. Powstrzymało go wymowne spojrzenie Tomasza. - Musimy wrócić na ląd! I wrócili. Rejs do przystani trwał krótko. Marzena starała się wykręcić jak najmocniej swoją sukienkę. Najchętniej by ją zdjęła, ale nie wypadało przy chłopczyku, no i oczywiście przy obcych dwudziestoparoletnich mężczyznach paradować w bieliźnie. - Jeśli chce Pani z synem popływać na jeziorze, to lepiej w bardziej doświadczonym towarzystwie. - To nie jest moja mama. - warknął chłopiec. - To syn znajomych... - Aaaa, no to jeśli Pani chciałaby pożeglować, to jutro także wypływamy. Chcemy ...