-
Marzena - Majowe Ruciane-Nida
Data: 29.10.2021, Kategorie: Zdrada Mamuśki młody, małżeństwo, wakacje, Autor: pofantazjujmy!
... opłynąć Jezioro Nidzkie. - Może jakiś biwak na brzegu, piwko. - Chłopcy jestem wam dozgonnie wdzięczna za ratunek, ale... - Wiek nie gra roli. - puścił do niej oko Tomek. - Nie jestem tu sama. O... proszę. - wskazała na swoją obrączkę. - Szkoda. - burknął Piotrek udając zaskoczonego. - No dobra, dobijamy do brzegu. Na pomoście stał roztrzęsiony bosman. Doskonale widział co się stało na środku jeziora. Już miał dzwonić po ratowników. Na szczęście byli ci młodzi żeglarze. - Ale ma Pani fart. - burknął stary bosman podając rękę Marzenie. - Tak dzieciaka wymoczyć w jeziorze. - Zaraz powiem mamie! Zaraz powiem mamie! - krzyczał przez całe podwórko Kacperek, biegnąc w stronę pensjonatu. Nie wydawał się w jakikolwiek sposób pokrzywdzony tą niemiłą dla Marzeny przygodą. *** Czterdziestolatka też wróciła do pokoju. Stanęła przemoczona w przedpokoju. Woda wciąż kapała z jej czerwonobiałej sukienki. Stanik i majteczki także były mokre. Włosy lekko przesuszyło słońce. Pod gołymi stopami blondynki gromadziła się niewielka kałuża. - Jak ty do cholery wyglądasz! - wrzasnął Marek - Co się stało!? - Wpadłam do wody... - Gdzie?! Po co tam właziłaś. Spadłaś z pomostu?! Marzena milczała. Nie przyznała się do wypadku. Przytaknęła, wychodząc na największą łamagę. - No jasne. Jak się nosi szpilki nad jeziorem. To nie wybieg. Masz czterdzieści lat. Masz córkę! No jasna cholera. Wpadła do wody z pomostu. Gdzie twoje buty!? Marzena odbierała te cięgi ...
... od męża nic nie mówiąc. Stała przemoczona jak siedem nieszczęść. W końcu zeszła mężowi z oczu. Trzasnęła drzwiami od łazienki. Zamknąwszy się, energicznie i z wielką wściekłością zaczęła ściągać z siebie mokre ubranie. Sukienkę, stanik, majteczki. Stała goła, patrząc na swoje dojrzałe ciało w lustrze. Czuła ten silny uścisk młodego ratownika. Przesuwając rękę po biuście czuła jego mocny tors. Wpierw ją kokietował. Później uratował. To nie mogła być prawda. Marzena poczuła się jak bohaterka jakiegoś wakacyjnego romansu w stylu *** Nadeszła niedziela. Ostatni dzień weekendu z mężem w Rucianem - Nidzie. Weekendu pełnego scysji i upokorzeń. Marzena miała plan. Tego dnia miała odegrać się na mężu i w końcu korzystać z weekendu nad jeziorem, który miał przywołać najlepsze wspomnienia z lat studenckich. Wyszła z pokoju wcześnie, gdy Marek jeszcze spał. Napisała, że idzie z Martą na poranną kawę i żeby jej nie szukał do południa. Pensjonat mieli opłacony do 16, po obiedzie mieli wracać do Torunia, po córkę. Blondynka biegła przez łączkę mając nadzieję, że zdąży zanim studenci odpłyną w swój rejs. Zauważyła kołyszący się statek. Tomek i Piotrek na ten jeden dzień wynajęli z pobliskiej przystani jacht. Zacumowali na chwilę przy pensjonacie, aby uzupełnić zapasy. Marzena poprawiła fryzurę oraz niebieską zapinaną na całej długości na guziki sukienkę. Spokojniejszym krokiem, w beżowych sandałkach, podeszła do pomostu. - A jednak się Pani skusiła. - uśmiechnął się szeroko ...