1. Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta


    Data: 30.10.2021, Kategorie: więzy, wspomnienia, impreza, kobieta do towarzystwa, Autor: CichyPisarz

    ... to odgadnąć, bo pełniąc rolę opiekunki, dziewczyna postępowała według pewnego kanonu zachowań. Ogólnie prezentowała się jako bardzo pogodna, sympatyczna i dobrze wychowana. W dodatku była odpowiedzialna i można było na niej polegać, z czego zapracowana mama musiała czasem korzystać. Ale to mogą być tylko pozory - podsumowała w myślach gospodyni o swoim przypadku.
    
    - Po Barrym jeszcze godzinę - odpowiedziała bez zastanowienia, po czym dokończyła opowieść.
    
    Czwarty balangowicz był jednym wielkim rozczarowaniem, choć jak dla niej, nie stanowiło to najmniejszej wagi, bo to nie dla swojej przyjemności się tam znalazła. Roześmiany, mocno rozbawiony facet, wkroczył do sypialni, jak cwaniaczek na dyskotekę. Taki żartowniś, grupowy błazen, odgrywający kozaka. Wciąż gadał jakieś seksistowskie bzdury, ubliżał jej, prowokował. Za zamkniętymi drzwiami pokoju, zachowywał się jak pan i władca. Marlena była do tego przyzwyczajona, chociaż ten typ irytował ją w sposób wyjątkowy. Jedyne co musiała mu przyznać to, że poza barczystym kumplem, odpowiednio ją przygotował na penetrację. Kilka minut wcierał w srom i przedsionek tunelu żel intymny, a kiedy zmieszała się z naturalną wydzielina, przystąpił do ataku.
    
    Myślała, że po szybkiej początkowej szarży, facet chciał trochę odpocząć, dlatego wyskoczył z pochwy, ale czując ciepłe krople nasienia, lądujące na plecach, zrozumiała, że facet jest "rewolwerowcem", znaczy się szybko strzela. Rozrzut wytrysku był ogromny, bo ciepłe strumienie i ...
    ... krople spermy poczuła aż w okolicy łopatek. Musiał być ostro napalony, bo nie minęło pół minuty, nawet niezbyt szybkich pchnięć, a on doszedł, wydając przy tym dziwne nieartykułowane odgłosy męskiej satysfakcji. Marlena śmiała się z chwilę wcześniej tak rozbawionego pozera, a w myślach wręcz szydziła z jego wcześniejszych uwag typu - "Będę cię orał jak pług". Orząc w taki sposób, plony zbierałby co drugi rok - śmiała się w myślach. Grzecznie leżała, ale w swojej ocenie zmiażdżyłaby męską dumę tego cwaniaczka, gdyby tylko mogła powiedzieć choć jedno zdanie. Nie. Wystarczyłoby jedno słowo - żenada, lub każdy jego synonim.
    
    Czuła jak po chwili łóżko drży. Kątem oka widziała przyczynę. Mężczyzna klęczał pomiędzy jej rozwartymi udami, gładził jej uda i zaciskał dłoń na miękkim biodrze, pośladkach, gdzie tworzył fałdy skórne, które dostarczały mu erotycznych podniet. Wpatrywał się w połyskującą muszelkę i pracował dłonią nad postawieniem penisa w stan gotowości. Ale zamiast korzeniem, wciąż poruszał tylko korzonkiem, bo sprzęt nie chciał się przebudzić. Nawet nie był w połowicznym wzwodzie, kiedy zdecydował się spróbować wejść w cipkę, a może tylko chciał się w ten sposób stymulować. Wciąż mówił do niej - "Cicho, cicho. Tylko cicho". Wiedziała, o co mu chodzi. Chciał w ten sposób ukryć niemoc, by czasem nie komentowała jego płonnych starań. Była pewna, że od jakiejś kobiety - pewnie żony, usłyszał już wiele skarg na błyskawiczny seks. Zdawało się, że jednak próbował się w nią ...
«12...101112...25»