Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... powiedziała chwilę wcześniej.
Po chwili wróciła do salonu z dwiema butelkami chmielowego trunku. Podała Majce jedną jak najlepszej kumpeli. Wypieki na twarzy studentki nie znikały od momentu rozpoczęcia opowieści, gospodyni była też pewna, że z cipki blondyny cieknie jak z kranu.
Nie myliła się. Nie dość, że Maja nie rozmawiała raczej o takich sprawach, czuła się niezręcznie, srom ją swędział już od dłuższego czasu, a w kroczu miała istną powódź, to jeszcze przeszywały ją nerwowe dreszcze, jakby robiła coś niezmiernie ekscytującego, w dodatku zakazanego. A one tylko rozmawiały.
- Co to jest ten Klub?
A jednak słyszała. Zauważyła to. Spryciula! Jest uważniejsza niż myślałam - pomyślała pełna uznania dla słuchaczki Marlena. Nie chciała, by dziewczyna zauważyła, że to niewygodny temat. I tak miała już przygotowaną mowę podsumowującą. Może musiała wygłosić ją wcześniej niż chciała, ale taka była potrzeba.
- Możesz mnie oceniać, wymyślać w duchu od najgorszych dziwek, ale...musisz wiedzieć, że niewiele rzeczy robiłam - tu się długo zastanawiała, by oddać to, co chciała przekazać - wbrew sobie - spojrzała prosto w oczy Mai i dostrzegła zrozumienie.
- Nie...oceniam pani - zaprzeczyła takiej insynuacji.
Temat przeżyć gospodyni został zamknięty.
Dziewczyna już wyszła i to z niezłym bagażem myśli na temat pani Marleny. Gospodyni celowo przerwała opowieść w punkcie, w którym zaczęło się robić ciekawie. Nie musiała zgłębiać tego zabiegu w mądrych książkach, ...
... wystarczyło włączyć telewizyjny serial, gdzie pojawiająca się w kluczowym momencie akcji reklama, doprowadzała widza do szału. Sama nie raz czekała na ciąg dalszy fabuły jak na szpilkach. Właśnie taki stan chciała spowodować u Mai. Celowo. Zanęta działała. Obserwując zachowanie opiekunki, była pewna, że udało się osiągnąć zamierzony cel - zaintrygować, spowodować, że będzie nieustannie myślała o tym, co zdarzyło się dalej. Ale sama też nie uniknęła wspomnień. Dziewczyna wyszła, ale Marlena wciąż była w świecie wspomnień.
- Dobrze się sprawiłaś. Tam na dole - wskazał ruchem głowy niższy poziom mieszkania.
- Aaa...tak - uśmiechnęła się przymilnie. Musiała grać swoją rolę zainteresowanej klientem kobiety.
- Długo w tym interesie? - zagadnął, stawiając kwadratową szklaneczkę z resztką whisky na czarnej połyskującej nowoczesnej komodzie.
- To...chyba nie jest istotne - delikatnie zwróciła uwagę, że to jej sprawa.
- Może i nie. Tak tylko pytam. Rozepnij zatrzaski.
Polecenie zabrzmiało nienaturalnie spokojnie. Ginęło wśród wcześniej wypowiedzianych słów tak, że Marlenie zdawało się, że się przesłyszała lub nie zrozumiała słów Alberta. Nie spodziewała się takiej zagrywki.
- Ale...chodzi ci o... - próbowała się czegoś dowiedzieć.
- Rozepnij zatrzaski. Chcę patrzeć na twoją cipkę. Co w tym dziwnego? Za to ci przecież zapłacono - pozwolił sobie na małe poniżenie.
Rozpięła i delikatnie rozchyliła uda, ale nie pałała już takim entuzjazmem jak chwilę wcześniej.
- ...