Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... Katarzyny. Będzie dumna - zapewniała sama siebie, że nie będzie tak źle - motywowała się.
- Zdrowa jesteś! Cipka też wygląda na ciasną - mówił podniecony Albert, a ona słyszała dźwięk rozpinania klamry paska spodni. - Ja będę pierwszy w tej ciasnej pizdeczce. Taki przywilej - dodał, a ona znowu usłyszała znany jej odgłos. Tym razem zatrzeszczała zatyczka do pojemnika z lubrykantem, a chwilę później rozszedł się po pokoju ciche chlupotanie. Mężczyzna przygotowywał sprzęt dłonią obficie nawilżoną przezroczystym żelem. Robiąc to usiadł obok niej, a jego dłonie miętosiły miękkie pośladki, rozchylając je, niczym w poszukiwaniu skarbu. Ciągle przy opisie jej skarbu powtarzał słowo "ciasna", musiało go to kręcić. Nagle męska dłoń pacnęła miękką taflę pośladka, która odpowiedziała na to falowaniem gładkiej skóry i niewielkim zaczerwienieniem. Uderzenie, w odczuciu Marleny, było amatorskie i bardzo lekkie. Facet nie miał w tym wprawy, był przesadnie delikatny, pewnie chciał tylko spróbować.
To trwało może dwie, trzy minuty. Albert walił ją szybko i rytmicznie, jakby się gdzieś spieszył. Mocne pchnięcia wypełniały lekko nawilżony tunel twardym jak skała kutasem, a facet tylko cicho dyszał z wysiłku, czasem tylko smagnął jej tyłeczek, ale wciąż klapsem o niewielkiej sile. Po chwili zabawy, gospodarz oparł wyprostowane ramiona na materacu i patrząc nieustannie w przestrzeń tuż poniżej zakończenia przedziałka pośladków, podziwiał swojego twardziela wbijającego się po samą ...
... nasadę w gościnną już pochwę.
- Ale ty jesteś ciasna! Ale tam ciasno - powtarzał raz głośniej, raz ciszej.
Kiedy czuł, że dochodzi, wyskoczył gwałtownie z cipki i błyskawicznie znalazł się tuż przy głowie Marleny.
- Tylko ja mam dzisiaj ten przywilej - machał dłonią na żylastym prąciu. - No ssij go - rzucił pospiesznie i trochę niepewnie. - Nikt inny - zaznaczył. - O tak. Dobra w tym jesteś - chwalił ją, wtykając prącie w usta uwięzionej.
Nie było jej to w smak, choć penis wyglądał bardzo estetycznie i zachęcał do oralnych pieszczot. Mimo oporów przyjęła cały spust w usta, a fascynacja i radość z tego tytułu, które promieniowały ze szczęśliwej twarzy zachwyconego Alberta, upewniały ją, że dla niego to musi być wyjątkowa sytuacja, na pewno robił to rzadko. Jeszcze sporą chwilę, głośno wzdychając, ocierał penisa o usta i powierzchnie nieokrytych maską policzków. Niejednemu już by się to znudziło, ale on robił tak, aż członek zamienił się w luźny organ. Przez chwilę, pod niemym naciskiem gospodarza, jeszcze mu żuła i trącała językiem luźną kluskę o pomarszczonej skórze, ale facet był spełniony i nie przyniosło to żadnych widocznych rezultatów.
- Oszczędzaj się - rzucił żartobliwie. - Jeszcze się dziś zobaczymy - rzucił od niechcenia, zanim przed wyjściem otworzył drzwi.
- Może się czegoś napijesz? - zaproponowała Marlena przerywając opowieść. Musiała powtórzyć to dwukrotnie, bo Maja wciąż jakby intensywnie myślała. Gospodyni sama też poczuła suchość w gardle od ...