1. Władca Run (I)


    Data: 01.11.2021, Kategorie: Fantazja erotyka, Autor: Kaga

    ... samym czasie nabił kolację na rożen i zawiesił nad ogniem.
    
    - Dlaczego? Spotkałyście mnie w lesie, zupełnie nie znacie, a mówicie o pozostaniu ze mną na dłużej.
    
    Emma wydała z siebie udawane westchnięcie, jakby tłumaczyła coś niekumatemu dziecku.
    
    - Przecież mówiłam, że znam się na ludziach - mrugnęła. - Na swojej drodze spotkaliśmy już trochę osób, ty jesteś inny. Nawet przystojny.
    
    Delikatnie przekrzywiła głowę, uśmiechając się przekornie. Jej towarzyszka przez ten cały czas patrzyła się w ogień, ale jej oczy zerkały co chwilę na pozostałą dwójkę. Kurt uniósł brwi, nie odpowiadając na tak jawną prowokację. Dziewczyna kontynuowała więc.
    
    - Nie mów, że nie myślałeś o opuszczeniu tego miejsca, o podróżowaniu, szukaniu przygód. Zerknęłam do twojej duszy. To co zobaczyłam sprawia, że chciałabym, byś z nami podróżował. Głupie gobliny pokazały, że same nie jesteśmy odpowiednio przygotowane. Czy to aż takie dziwne, że ktoś ci ufa i chce twojego towarzystwa, nawet jeśli cię nie zna, albo tak przynajmniej ci się wydaje?
    
    - A dzięki tobie nie powinni nas zaczepiać inni. Dwie samotne, wyglądające jak my dziewczyny przyciągają za dużo uwagi - dodała Pauline.
    
    - Nie kłamiemy - Emma patrzyła mu w oczy. - Nie mamy takiego powodu. Nie jesteśmy też demonicami ciałach ludzkich dziewczyn. To pewnie byś nawet dostrzegł...
    
    Druid powoli skinął głową, obracając rożen z piekącym się mięsem. Przestał patrzeć na próbujące przekonać go kobiety, przez dłuższy czas wpatrując się w ...
    ... ciemność. Myślał i kalkulował. Ostatecznie wrócił spojrzeniem do szatynki.
    
    - Masz rację w większości kwestii. Brak towarzystwa czasami męczył, z drugiej strony zwierzęta przynajmniej cię nie okłamią ani nie wbiją noża w plecy - uśmiechnął się smutno. - Spróbujmy. Jutrzejsza podróż do Sandpoint to dobry początek.
    
    Emma zaśmiała się i klasnęła w dłonie, zbliżając się szybko i dając mężczyźnie całusa w policzek. Potem usiadła obok białowłosej i objęła ją ramieniem. Kurt zdejmował już mięso z rożna, dzieląc je długim, myśliwskim nożem i podając dziewczynom
    
    - Nie wiem do czego zostałyście przyzwyczajone, ale nie posiadam talerzy czy sztućców.
    
    Szatynka od razu wbiła w zęby w soczysty kawałek, a Pauline po raz pierwszy zaśmiała się cicho i szczerze, unosząc wzrok.
    
    - Nie bój się, żadne z nas damy. A na dodatek od bardzo, bardzo dawna nie jadłyśmy nic takiego. Nie umiemy polować a tam... nie zasługiwałyśmy na smakołyki.
    
    Sama także wzięła się do jedzenia. Patrząc na nie odnosiło się wrażenie, że nie tylko od dawna nie jadły nic tak dobrego, ale raczej, że od dawna nie jadły zupełnie nic. Przez dłuższą chwilę słychać było tylko mlaskanie. Mimo głodu dziewczyny nie przełknęły za dużo, nie chcąc przepełniać ściśniętych żołądków. Nawet jak oczy płonęły i chciały więcej. Kurt uśmiechnął się patrząc na nie.
    
    - Częścią uroczystości ma być darmowe jedzenie serwowane przez lokalne gospody. Każda będzie chciała wygrać i zdobyć klientów, więc dadzą najlepsze dania. Ciekawe czy wtedy ...