1. Mokre szorty


    Data: 10.12.2021, Kategorie: siostry, szwagierka, Zdrada żona, Podglądanie Autor: starski

    ... lat. Autoryzuję was, do dysponowania tymi pośladkami do woli — Wydeklamowała, uśmiechając się złośliwie. – Będziecie mogli zrobić z nimi, co tylko uroi się w wam, w tym spaczonym łbie, filozofa z zadupia!
    
    - Doskonale — rzekł, wciąż bawiąc się swą nagością. – Będę czekał z niecierpliwością.
    
    Mam nadzieję nie długo…
    
    - Na pewno. – parsknęła i wyszła.
    
    Starała się iść pewnym krokiem, mijając gapiących się zza węgła prostaków.
    
    Złość uchodziła z niej już powoli. Rozbawiło ją to nawet, że ześlizgując się ze skarpy, obiła sobie tyłek.
    
    O dziwo, przewoźnik czekał przy swoim czółnie. Dziękowała mu za to w myślach, przeklinając też siebie za to, że chyba wcale mu tego nie nakazywała.
    
    - Prędko — rozkazała, wskakując do łodzi — Straciliśmy już mnóstwo czasu.
    
    Odbił posłusznie.
    
    Zaraz. Wróć… Pierścionek!
    
    Wróciłem po dziesięciu latach. Bogaty, żonaty, zrealizowany.
    
    W miasteczku zmieniło się niewiele.
    
    Mnie to nie przeszkadzało, tym, którzy tu zostali, trochę bardziej.
    
    Walizki rozpakowałem dopiero rano. Klaudyna poszła biegać. Napisałem do Krysia. Zaskoczyłem go. Odpowiedział, że już zapieprza.
    
    Przybiegł zdyszany. Pierwszym zdaniem po „Zajebiście, że jesteś” było: „Idziemy za altankę?”
    
    Uśmiechnąłem się.
    
    On też zmienił się niewiele. Utrzymywaliśmy kontakt, ale mimo wszystko zaskoczyło mnie, że pewne rzeczy nie zmieniły się u niego wcale.
    
    - Gunter rucha laskę — powiedział.
    
    - Roześmiałem się. Dawne czasy uderzyły mnie w jednej sekundzie. ...
    ... Rzeczy, których nie wymazałem z pamięci, ale którymi nie chwaliłem się przed nikim. Mieliśmy wtedy...po kilkanaście lat, Gunter ze dwadzieścia. Trzepanie konia przy dziurze… Heh.
    
    Tamte dni ukształtowały mnie w pewien sposób. Bez wątpienia.
    
    - Spodoba ci się, jak to jest teraz.
    
    - Jak to jest teraz?
    
    - W sumie tak jak dawniej.
    
    Umowa z Gunterem była prosta: On trzepał w altanie, my trzepaliśmy w przylegającej komórce. Byle po cichutku.
    
    Tak naprawdę, to właściwie go nie znałem, zamieniłem z nim może z pięć zdań. To był bardziej kumpel Krysia i Szpety, ale anatomicznie, widziałem go chyba we wszystkich możliwych pozach i pozycjach. Przyklejeni czołami do deski, gapiliśmy się, przez ukrytą szparę. A on ruchał. Dziewuchy, gówniary, dorosłe kobietki. Do wyboru do koloru. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach wczasowiczki. Dwa razy posunął „z nami” swoją laskę.
    
    Gunter był wysportowanym osiłkiem. Opalonym, umytym, pachnącym elegancikiem z prowincji. Mówił mało i cicho, a kobiety lepiły się do niego jak nienormalne. Kiedyś zaliczyliśmy piętnaście trzepań w jednym turnusie. Z powodu wyjazdu na kolonię, uczestniczyłem w trzynastu.
    
    - Naprawdę? – zapytałem, bo wydało mi się, że to nie miał być żart.
    
    - Dopiero minąłem się z chłopakami.
    
    - Z chłopakami? – Nie przestawało mnie to bawić. – Jakimi chłopakami.?
    
    - Jest… Nowa ekipa. – Rzucił głową jak koń. – Młodziaki takie w większości, ale spoko, opowiadałem im o nas, o tobie. Że byłeś jednym z prowodyrów.
    
    - ...
«12...567...»