ONE czesc 13
Data: 16.12.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Jan Sadurek
... tego będzie? Przecież to młoda dziewczyna, na pewno niekiedy odzywa się w niej ta inna, wywołana przez naturę „wola boża”, bo być może w tym przypadku odczuwana obecnie przez kobietę jest ukierunkowana na zupełnie inne obszary. Ale nie można tracić nadziei. Z postanowieniem pogłębienia znajomości zapadł w drzemkę. Rano pożegnał się z wyleczonymi panami, którzy leżeli w tej samej sali, umówili się na piwo, kiedy będzie już mógł opuścić szpital. Następny dzień nie przyniósł postępów w realizacji planu, tyle tylko, że dokwaterowali do jego sali kolejnych dwóch pacjentów, na szczęście byli to normalni mężczyźni z wielkim poczuciem humoru, szybko znaleźli wspólny język. Minął jeszcze jeden spokojny dzień, za to kolejny... To był czwartek. Na oddziale panował jakiś dziwny ruch, wszyscy byli podenerwowani, niemal biegali po korytarzu. Lekarze wizytujący pacjentów mieli poważne twarze, nie żartowali z nikim, pielęgniarki wykonywały swe czynności w milczeniu. Nawet siostra Marcjanna nie uśmiechała się dzisiaj! Pacjenci obserwowali wszystko ze zdziwieniem, nie znali przyczyny takiego zachowania. Dopiero później okazało się, że wszyscy byli w stresie, bo na oddział przyjęto studenta, syna jednego z mniej ważnych ministrów. Może i mniej ważny, ale zawsze to minister i jego syn! No i nie obyło się bez problemów. Młody człowiek był nieznośny, arogancki, bezczelny i chamski. Upominał się o wszystko, wszyscy musieli wokół niego skakać na palcach. Dokuczał wszystkim, nawet lekarzom się ...
... dostawało. Trwało to do momentu, kiedy do jego pokoju weszła przez przypadek siostra Marcjanna. Dopiero wtedy zaczęło się piekło. Piekło dla biednej dziewczyny, oczywiście. Palant łaził za nią, zagadywał, próbował objąć, zaglądać pod habit, aż z płaczem uciekła do pokoju pielęgniarek, ale tam też ją odnalazł. Zdesperowana wpadła do sali, na której leżał Jan. Ten, widząc ją roztrzęsioną i zapłakaną wyskoczył z łóżka, objął ją ramionami i przytulił.- Co się dzieje, siostro? - Jan pogłaskał zakonnicę po ramieniu.- Ten młody człowiek... syn ministra... - łkała wtulając się w jego piżamę.Drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł, rozglądając się wokół właśnie on, syn ministra.- Tutaj jesteś, ptaszyno – podszedł do wystraszonej kobiety nie zwracając uwagi na obecność innych pacjentów – chodź, pójdziemy na spacer - próbował chwycić ją za rękę.- Odejdź, chłopcze – głos Jana był spokojny i stanowczy – siostra nigdzie nie pójdzie.- A ty czego się wpierdalasz w nie swój interes? - nawet nie spojrzał na mężczyznę.- Może mój? Powtarzam, wyjdź z tej sali i maszeruj do siebie- Bo co? Coś mi zrobisz? - arogant nie ustępował.- Tak, zrobię. Dam ci w pysk – tym razem w głosie Jana można było usłyszeć groźbę.- MI?! Synowi ministra? Ciekawe, czy się odważysz, nie wiesz, z kim zadzierasz, ty...- Masz trzy sekundy na opuszczenie tej sali, nie żartuję. - Jan przerwał tyradę napastnika, odsunął od siebie jeszcze bardziej przerażoną zakonnicę- Ha! Za trzy sekundy wylecisz z tego szpitala! Jeszcze...- Nie ...