Blanka, cz. 2.
Data: 30.12.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... bo jednak żywy język brzmiał inaczej niż ten na konwersacjach. Nie prosiłam o powtórzenie odpowiedzi, tylko pytaniem upewniałam się, czy tak brzmiała jego odpowiedź. Przepraszałam za krótką rozmowę, ale otwarcie tłumaczyłam się wysokimi kosztami międzynarodowych rozmów telefonicznych. Kiedy mężczyźni proponowali, że zadzwonią, wybranym podawałam numer do akademika i ćwiczyłam z nimi zwrot: „Proszę drugie piętro” i drugi: „Proszę Blankę, pokój 210”. Na każdym piętrze był telefon bez tarczy. Tylko do odbierania rozmów. Narzucałam też porę telefonowania. Wymówienie numeru pokoju to był dla nich dramat, ale z kolei mieszkańcy piętra szybko zorientowali się do kogo są telefony rozmówców posługujących się niemieckim. Poza tym na piętrze mieszkała tylko jedna Blanka. Po jakimś czasie wystarczało krótkie „Bitte, Frau Blanka”. A poza tym dyżurowałam o umówionej porze.
Ciekawskim wyjaśniłam, że z pomocą dalekiej rodziny w Niemczech załatwiam sobie pracę – opieka nad domem albo regularne sprzątanie. Stąd telefony z pytaniami.
– Bo jestem tańsza niż Niemki – wyjaśniałam zaciekawionej koleżance z pokoju. – I będę mieszkać u ciotki. – Tym argumentem kończyłam większość rozmów, gdy pojawiały się prośby o pomoc w znalezieniu podobnej pracy.
– Ty, a mnie też mogłabyś załatwić taką pracę? – Mariola od razu stała się rozmowniejsza.
– Jeżeli będę na miejscu, to dam ci znać. Obiecuję – uśmiechem potwierdziłam obietnicę. – A co tam! Wiele rzeczy mogę obiecać. – Wiedziałam, że ...
... załatwiając komukolwiek pracę, natychmiast miałabym masę ‘znajomych’ w akademiku. – Ale po co mi tacy niby-znajomi? – nie łudziłam się trwałością takich kontaktów.
*
– Hej, Blanka! Co słychać? – Mirek, kolega z roku, dogonił mnie przed aulą.
– A, dzięki. Jakoś leci.
– Może poszłabyś na imprezę w sobotę?
– Czy ja wiem? Zobaczymy. Mam sporo nauki.
– OK, przypomnę się. Cześć!
– Cześć... – domyślam się, że informacja o losach mojego chłopaka rozeszła się i są chętni na moje ciałko. Wracam do akademika. Jestem wcześniej niż zwykle. Jakiś błąd w planie i przeniesiono nasze ćwiczenia. – Efekt zmiany prowadzącego co cztery tygodnie – mruczę pod nosem. Już trzymam klucz, ale naciskam klamkę i drzwi... otwierają się. Wchodzę do pokoju. Prawie wypuściłam klucze z ręki!
Obcy mężczyzna stoi przy tapczanie w rozpiętej koszuli i z rozpiętym rozporkiem, a naga Mariola klęczy na tapczanie. Nieznajomy trzyma jej głowę i rżnie moją koleżankę w usta! Jak mocno! I sapie! Mężczyzna odwraca głowę w moim kierunku, patrzy zaskoczony. Kiedy mija efekt zaskoczenia, uśmiecha się do mnie. Zachęcająco kiwa dłonią.
Równie zaskoczona szybko wchodzę i zamykam drzwi.
– Och! Prze-pra-szam! – w końcu wypowiadam to słowo. Szeptem. Jestem zaskoczona i nieporadnie próbuję wycofać się.
– Wchodź! Wchodź! Będzie weselej – zachęca mnie. Nie wygląda na skrępowanego. Cały czas tkwi w jej ustach.
Mariola patrzy na mnie przestraszona. Spłoszona moją obecnością, chce cofnąć głowę. Mężczyzna ...