Rodzinne tajemnice
Data: 15.01.2022,
Kategorie:
Masturbacja
zakazany owoc,
podglądaczka,
Autor: CichyPisarz
... powiedział, że mnie kocha. On jest cudowny. Chyba go kocham!!!
Wnuczka rozmarzyła się w wyobrażaniu sobie tej miłosnej historyjki. Babcia miała szczęście, że się zakochała - cieszyła się i nawet lekko jej zazdrościła. Marzenka nigdy tego nie czuła. Podobało jej się kilku chłopców, ale jej nieśmiałość stawała na przeszkodzie jakiemukolwiek bliższemu poznaniu się. Z ciekawością śledziła dalsze losy sekretnego, jak się dalej okazało, związku i dla niej była to miłość iście romantyczna, o której można by było przeczytać w niejednej powieści czy romansie. Nagle wszystko się zburzyło.
01.08.1963
Cham i gbur! Nienawidzę go. Zenek pojechał odwiedzić rodzinę nad morzem. Napisał mi list, w którym zaczął mnie przepraszać za wszystko, bo poznał inną. Nie wierzę, że mi to robi. Przecież było tak cudownie. Ja go kocham! Teraz już go nienawidzę!!! Z nami koniec.
Wnuczka znalazła ten krótki list skrywanego przed rodzicami chłopaka. Był włożony za ostatnią kartą, przy okładce. Nie był dłuższy niż na pół strony. Napisany bez polotu, jakby na kolanie, szybko. Prymityw! - krzyknęła w myślach. Zdawało jej się, że chłopak bawił się uczuciami Ani, by tylko pozbawić ją wianka i trochę poszaleć. Faceci to świnie! - ulżyła sobie. Miała wspaniały pretekst ku temu. Zawarła w tych słowach również swoje frustracje i usprawiedliwiała swoje podejście do mężczyzn. Nie można im ufać. Sama już kiedyś tego doświadczyła, kiedy jej kolega zabawił się jej kosztem, chociaż daleko było temu zdarzeniu ...
... do historii babci, ale potwierdziło to jej przekonanie, że nie są dobrymi towarzyszami życia.
Przez kilka kolejnych tygodni młoda Anna skarżyła się na swój los i wyrażała skrajne emocje. Raz tęskniła, raz nienawidziła i musiała to opisać. Niektóre wpisy zdawały się być niekończące, bo zajmowały kilka stron zeszytu, a tak naprawdę dotyczyły wciąż jednego problemu - niespełnionej miłości.
Na kolejnych kartach znowu nastąpił przełom. Okazało się, że babcia zaszła w ciążę i w końcu zwierzyła się z tego mamie, która, o dziwo, zamiast ją wesprzeć, wręcz groziła jej wyrzuceniem z domu. Dopiero trzeźwy osąd jej taty, który chciał zażegnać obyczajowy skandal, uspokoił sytuację. Niestety nie na długo i ze szkodą dla przyszłej młodej mamy.
Dwa miesiące później udającą szczęśliwą Anię, do ołtarza prowadził syn znajomego taty, który już od dawna spoglądał na Annę łakomym okiem, ale nigdy nie miał u niej szans. Aranżowane małżeństwo. W tamtych czasach było to częstą praktyką.
Babcia w tamtym okresie sporo pisała i wciąż narzekała na swój los. Nie darzyła małżonka nawet cieniem miłości. Z czasem pojawiła się sympatia i tolerancja, ale nigdy nic więcej. Przez kolejne miesiące i lata wierzyła, że może coś dobrego wykiełkuje w ich związku, ale mocno się myliła. Z biegiem czasu było gorzej.
23.09.1969
Mam już dość takiego traktowania. Nie kocham go i nigdy nie będę. Trudno jest żyć z kimś takim. Od lat nie czuję chęci życia, która dawała mi kiedyś energię. Jedyną pociechą jest ...