Rodzinne tajemnice
Data: 15.01.2022,
Kategorie:
Masturbacja
zakazany owoc,
podglądaczka,
Autor: CichyPisarz
... znajduje ma znaczenie. Mam nadzieję, że Ty, moja ukochana wnuczko, mnie zrozumiesz i spojrzysz na zawartość tego schowka w należyty sposób. Od kiedy wzięłam Cię pierwszy raz na ręce, czułam, że będziesz kimś wyjątkowym. I taką cię kocham. Taką jaką jesteś, choć wielu Cię nie rozumie. Jestem dumna, że kroczysz swoją drogą i nie patrzysz na innych, co oni powiedzą. Ja nie miałam aż tyle odwagi i siły, co Ty. Przyszło to dopiero z czasem, ale wciąż zdaje mi się, że zbyt późno.
Jesteś wyjątkowa i taką pozostań,
Anna Popławska
Po takim liście Marzena nie była w stanie myśleć o czymkolwiek innym, jak o zawartości pudła. Czas jakby zwolnił, a ona poczuła przepełniający ją spokój. Miała przecież mnóstwo czasu. Nigdzie nie musiała wychodzić, z nikim się nie umawiała. Wir tajemnicy mógł na dobre ją wessać, aż do momentu, kiedy pozna sekrety babci. Czasu miała aż nad to.
Zajrzała do pudła. Piętrzyły się w nim stare zeszyty, niektóre ładnie ozdobione dziecięcymi rysunkami. Marzena zrozumiała, że babcia chciała, by odkrywała jej świat w takiej kolejności, w jakiej ułożyła swoje zapiski.
Pierwszy zeszyt pisany był przez babcię, kiedy była dzieckiem. Pierwszy obszerny wpis dotyczył rozpoczęcia przygody z pisaniem pamiętnika, miała wtedy może dziesięć lat. Był rok 1954. Wypowiedzi małej Ani były pisane prosto i przystępnie. Studentka poznawała świat widziany oczami dziecka i jego dylematy. Niektóre wpisy doprowadziły ją do śmiechu. Po kilku stronach przekartkowała zeszyt, bo ...
... zdawało się, że w wieku dziesięciu lat nie można pisać o czymś ciekawym i ważnym. Marzena szybko zmieniła zdanie, a to za sprawą kartki, która wypadła spośród pozostałych. Musiała być wielokrotnie zginana, bo na jej powierzchni zaznaczały się charakterystyczne krawędzie. Czytała jak zaczarowana.
23.07.1955
Jestem na wakacjach u cioci Gieni. Jest bardzo fajnie, ale to co zobaczyłam było okropne. To przeżycie było dziwne. Mam nadzieję, że nikt mnie nie widział, bo groziła by mi surowa kara. Weszłam do stodoły za Milczkiem, małym kotkiem i usłyszałam dziwne odgłosy. Weszłam dalej i patrząc przez dziurę w desce dostrzegłam dziwny widok. Za ciocią stał jakiś pan i poruszał się szybko, jakby się o nią ocierał. Po chwili odsunął się od niej i obrócił się na bok. Trzymał w dłoni swojego siusiaka i nim ruszał, a po chwili wyleciał z niego płyn, ale chyba nie sikał. Widziałam kiedyś jak wujek sikał za krzakiem. Wujek mnie wtedy nie widział. Ciocia szybko podsunęła majtki i wyszła ze stodoły, a pan się uśmiechał.
25.07.1955
Ciocia Giena znowu robiła to z tym panem. Już wiem jak się nazywa. To pan Antek, pomocnik wujka. Tym razem ona leżała na sianie, a pan ruszał się na niej i dziwnie stękał. Ciocia też tak dziwnie krzyczała. Nie wiem czy wujek na to pozwala, ale zdaje mi się, że ciocia nie powinna tak robić.
27.07.1955
Znowu to dzisiaj robili. Jak tylko wujek Marian pojechał wozem do miasta, ciocia wyszła do stodoły. Ja weszłam tym wejściem, co ostatnio. Pan Antek, ...