A macie za swoje! - Wakacyjna…
Data: 16.01.2022,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
Zdrada
Autor: CichyPisarz
... wszelkich standardów, a przede wszystkim od wyobrażeń nastolatki o uprawianiu seksu. Poczuła się okropnie, uderzając ramieniem o ziemię. Irek zaślepiony rozkoszą, która właśnie znajdowała ujście na szczycie twardego jak skała kutasa, już nie myślał o niczym innym, jak o wytrysku. Jeszcze przed chwilą chciał doświadczać każdego kolejnego wejścia w pochwę, bo wiedział, że będą to ostatnie, jakie będą mu kiedykolwiek dane, a teraz orgazm szarpał jego ciałem. Już kilka razy miał wyskakiwać z ciasnego zakątka, ale przedłużał to o każde kolejne, dla niego kluczowe, pchnięcie, by nie wyjść o choćby jedno za wcześnie, co byłoby niepowetowaną stratą. I właśnie wtedy, kiedy odsunął wytrysk o ułamek sekundy dalej, by jeszcze kolejny zbawczy raz wcisnąć się w cipkę Mariki, kiedy żołądź szorowała po wilgotnych ściankach w głąb tunelu, a on patrzył na strzępki gościnnego sromu i nieład włosków łonowych wystających poza wzgórek, poczuł, że to już, że jego układ nerwowy nie wytrzyma już choćby kilku milimetrów ślizgu więcej po ciepłym nabłonku. Zadziałał odruchowo, nie chciał szczytować w dziewczynie - takie dodatkowe zabezpieczenie na wypadek pęknięcia gumki, niekontrolowanego wycieku, więc szarpnął ciałem i ją zrzucił, jakby pozbywał się intruza.
Nerwowo uwolnił się od jej szczupłych ud i przykleił plecy do koca, patrząc jak zbiorniczek prezerwatywy, wypełnia się gęstym białym płynem.
Marika czuła się okropnie, choć na przeżywającego rozkosz Irka, patrzyła z zaciekawieniem. Kątem ...
... oka widziała swoje leżące poza kocem majteczki i spodenki, wiszący na wysokich źdźbłach trawy stanik i „wyprasowaną” głową, a później plecami, sukienkę, która wcześniej pełniła rolę poduszki. Patrzyła jak dłoń przeżywającego orgazm partnera, mechanicznie, wręcz z obojętnością gniecie jej pierś, jakby to miało mu w czymś pomóc. Przez chwilę wyglądali jak opalająca się para nudystów, bo leżeli na łonie natury na kocu cali nadzy. Tylko pulsująca i podrygująca pała i miętoląca cycuszka dłoń, zwracały na siebie uwagę, wprowadzając w tym zakątku wydmy, jedyny, choć drobny, ruch, bo dla nich świat się na chwilę zatrzymał.
- Chyba pora wracać, co? – stwierdził z dziwną energią w głosie Irek, uśmiechając się do Mariki, po czym błyskawicznie wstał, jakby oblano go zimną wodą. Co tam, że przed oczami miał skrzywiony wyraz twarzy nastolatki. Co tam, że wciąż w głowie słyszał jej syknięcia i informacje, że ją bolało. Co tam, że wiedział, że ona już od samego początku nie miała ochoty. On teraz czuł się jak młody bóg, jak pan i władca na krańcach świata, a całą resztę – tych mniej przyjemnych doświadczeń, ukrywał, lub wypierał.
Obrócił się tyłem do niej, po chwili rozszedł się charakterystyczny trzask zdejmowanej prezerwatywy, którą Irek zawiązał na supeł i zakopał pod płytką warstwą piasku. Taki jego mały wkład w dbanie o środowisko. Czego nie widać, tego nie ma. Tym bardziej dowodów tego typu. Kiedy się obrócił, Marika próbowała zapiąć za plecami biały stanik, co jej się szybko udało ...