Na nowo
Data: 18.01.2022,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow
... się jednak bezpodstawne, bo nikt z zebranych poza mną tego nie wychwycił. Jedynie mama Rafała, która wciąż tkwiła na szpitalnym krześle, wskazaniem palca na szybę naprzeciwko niej, udziela mi odpowiedzi. Podchodzę do okna ciągnąc Ankę za sobą. Zaraz ją trzeba będzie reanimować. Widok przesłaniają nie do końca odsłonięte żaluzje, ale ciemna czupryna na poduszce uświadamia mi na kogo patrzę.
Rafał. Wygląda jakby spał. Tysiące rurek i przewodów wokół wcale mu nie przeszkadzają. Tak jak i słyszalne stąd rytmiczne pikanie aparatury. Dopiero gdy przyglądam mu się dokładnej dostrzegam, że wygląda jeszcze gorzej niż zapamiętałem z kamerki. Trudno powiedzieć czy na jego ciele jest jeszcze zdrowe miejsce. Bardziej wygląda to na melanż siniaków, opuchlizny i świeżo zasklepionych ran. Przypomina głodne dzieci pokazywane w kampaniach UNICEFu. Mięśnie zniknęły, bibułowata skóra luźno okrywa kości, a maski pozazdrościłby mu niejeden uczestnik Dia de Muestos. Tylko praca respiratora sprawia, że klatka piersiowa unosi się i opada.
- Nie wpuszczają nas do niego. Boją się dodatkowych infekcji – zaskakuje mnie komentarz taty Rafała nad moim ramieniem. - Ale to dobrze. Na spokojnie wyzdrowieje i wróci do nas.
- Na pewno – odpowiadam. - Ale państwo też powinni o siebie zadbać. Nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył, że z jego powodu lekceważą państwo własne zdrowie. Powinniście coś zjeść i odpocząć, jak ludzie. My przejmiemy wartę i w razie czego skontaktujemy się z państwem – dziwnie się ...
... czuję przyznając sobie decydujący głos, ale gdyby to byli moi rodzice chciałbym żeby też zadbano o ich komfort w tych trudnych dniach. Kurczę, czuję jakby to byli moi rodzice. - Prawda? - rzucam stanowczo w stronę Anki, żeby zatuszować własne myśli, ale ona odpowiada tylko nieobecnym kiwnięciem głowy.
Na szczęście długo nie muszę spierać się z rodzicami ukochanego i odprowadzam ich niemal do samej kafeterii, by mieć pewność, że nie zawrócą się na pięcie. Po drodze mijam niepozorny Punkt Konsultacyjno-Diagnostyczny i uświadamiam sobie, że dawno nie robiłem badań. A z Rafałem obiecaliśmy sobie, że wejdzie nam to w nawyk. Przezorności nigdy za wiele. Dlatego zanim wrócę do Anki postanawiam oddać krew. Jako, że czuję się zdrowy szybko przechodzę procedurę i jestem wolny. Kupuję jeszcze jakieś napoje i batony w automacie i mogę się stawić na wartę. Na szczęście Anka zdąża odzyskać rozum przed moim powrotem, więc mam partnera do rozmów i głupkowatych zabaw. Po skończonym posiłku rodzice Rafała zaglądają jeszcze do niego, niby dla pewności. Ta jasne, niby, że sam ucieknie czy my go porwiemy? Jednak umawiamy się z nimi na zmianę wieczorem. Drzwi za nimi zamykają się, a mi pozostaje tylko podziwianie mojej miłości przez szybę. Jest taki spokojny jak gdyby nic się nie wydarzyło.
Po czterech dniach, gdy stan Rafała zaczął się poprawiać, zaczynają go wybudzać. Dopiero wtedy orientuję się, że lewą rękę i prawą nogę ma w gipsie, co wcześniej było skrzętnie skrywane pod kołdrą przez ...