1. Na nowo


    Data: 18.01.2022, Kategorie: Geje Autor: freakow

    ... pielęgniarki. Dopóki Rafał leżał tam spokojnie i nam, czekającym na niego, było łatwiej przychodzić na ten zimny korytarz i być z nim. Teraz siedzimy jak na szpilach. Co się stanie? Czy odzyska pełnię sił? A może do końca życia będzie potrzebował opieki? Lekarze są ostrożni i nic nie prorokują. Same zdjęcia rentgenowskie i tomografie nic im nie mówią. Potrzebny jest głos posiadacza ciała. Jednak cokolwiek by się nie działo, ja będę przy nim do końca. Solennie obiecuję. Koniec z zazdrością i podejrzeniami. Choćby zdradził mnie na moich oczach, wytrzymam. Tak jak on to zrobił. Jestem mu to winien i chcę z nim być po kres naszych dni.
    
    Rafał odzyskał przytomność. Oczywiście rodzice mają pierwszeństwo. Do sali wchodzą opanowani, ale widać, że nogi uginają się pod nimi. Z Anką, miotani dreszczami niepokoju i niepewności, zostajemy na korytarzu. Świadomość spotkania z Rafałem i zderzenia się z tym przez co przeszedł, po części przez mnie, napawa mnie przerażeniem. Mam ochotę uciec i nigdy nie odbyć tej rozmowy. Jedynie pragnienie bycia z nim i zobaczenia go oraz tego jego uśmiechu trzyma mnie tu jak solidna kotwica.
    
    Anka łapie mnie za rękę. Jej uścisk prawie miażdży mi kości. Nawet na mnie nie spojrzy tylko wbija te swoje szpony. Niczym nie zawiniła, a też nie jest jej łatwo. Może wszyscy tak się czują i nie stanowię żadnego wyjątku? Próbuje się przygotować i uspokoić. W końcu zanim rodzice Rafała wyjdą minie ładny szmat czasu. Biorę głęboki wdech, gdy tata Rafała wychodzi z ...
    ... sali.
    
    - Rafał chce cię widzieć – zwraca się bezpośrednio do mnie.
    
    W jego zesztywniałych mięśniach twarzy da się wyczuć ogarniające go niezadowolenie z faktu, że zakłócę intymność ich spotkania. Cały sztywnieje. Anka dla otuchy wtula się w moje ramię, ale to nie pomaga. Ledwo podnoszę się z cholernie niewygodnego krzesła. Mam nieodpartą chęć wrócić na nie i zostać do końca życia, ale nogi niosą mnie same. Koło taty Rafała przechodzę jak obok sklepowych bramek z dziwnym przeświadczeniem, że zaraz zapikają. On kładzie rękę na moim ramieniu. Nie łapie, nie chwyta. Kładzie w wyrazie dodania otuchy. I sympatii? Jest aż tak źle?
    
    Obraz jak z domu pogrzebowego. Nieruchome ciało spoczywa na łóżku pod całunem szpitalnej pościeli. Towarzyszy mu płaczka, w postaci własnej matki siedząca u boku Rafała na metalowym taborecie. Ale on cały czas żyje! Wzrok wcześniej wpatrzony w sufit nakierowuje na mnie i widzę, że w oczach, których od tak dawna mi brakowało zapala się znajomy płomień. Twarz nabiera koloru, usta wykrzywia uśmiech. Mam wrażenie, że jeszcze chwila i wstanie, żeby zacząć biegać.
    
    Ręka taty Rafała popycha mnie w jego kierunku. Dzięki, sam bym nie doszedł. Stoję górując nad moją miłością. On promienieje jak słońce o wschodzie budzące świat do życia. Widzę, że palcami bezwolnej ręki szuka mojego dotyku. Nie wiem jak mam się zachować. Przecież jego rodzice patrzą. Nie doczekawszy się mojej reakcji skinieniem prosi o nachylenie. Jego prośba wcale mnie nie dziwi. Po tym co ...
«12...789...14»