Diabelski plan wściekłego informatyka czyli biurowe…
Data: 13.08.2019,
Kategorie:
biuro,
Zdrada
Romantyczne
intryga,
Anal
Autor: Sztywny
... nie splunął na błyszczącego na pomarańczowo kutasa, tylko wszedł głęboko. W odbyt.
- Aaaaa!
- Zamknij się, zdziro! Chcesz, żeby ktoś tu przyleciał i nas nakrył?
Nie czekał na odpowiedź, tylko zaczął się poruszać. Kasia była cudownie ciasna, więc już po minucie spuścił się w niej, mrucząc głośno, jak objedzony kot.
- Dobra, spierdalaj – rzucił w jej stronę, nie racząc spojrzeć nawet raz.
- A…
- Aaaaa, jesteś bezpieczna. Lepiej jednak, żebym już cię nie przyłapał.
Gdy zniknęła, ubrał się i wyciągnął e-papierosa. Delektował się nim oraz świadomością kolejnej zwycięskiej bitwy nad płcią przeciwną. Wreszcie mógł zemścić się za poniżenia i pośmiewisko, jakie z niego robiono w szkole i na studiach.
„Myślałyście, że jesteście górą, ale ja wam jeszcze wszystkim pokażę, wy kurwy chędożone”, aż go otrzepało na tę myśl. Świadomość swej władzy była cudowna, działała jak narkotyk. Nagle zadzwonił telefon.
- Tak, pani prezes? Już idę.
Dokończył dymka i potarł ręce, jakby dobił wspaniałego interesu. Właśnie jego zarobek urósł niebotycznie. Chwycił laptopa i pognał do biura pani prezes.
Grażyna wpatrywała się w papiery. Zwęziła usta do cienkiej linii, próbując nie wybuchnąć. W głowie klęła jak szewc na swojego wkrótce byłego męża. Lista jego oszczerstw i wymagań przekraczała ludzkie pojęcie. „Skoro chcesz wojny, to ją dostaniesz!”. Walnęła w blat jeden raz i drugi, ale nie poczuła żadnej ulgi. Potrzebowała wyrzucić z siebie cały gniew i bezradność. ...
... Wiedziała, że ma poważny problem. Mąż przyłapał ją na zdradzie, co gorsza chwalił się jakimś nagraniem, a nawet bez tego mógł znaleźć pierwszego lepszego fagasa, który za pieniądze przyzna się do współżycia z nią. Szczególnie że kochanków nie traktowała zbyt ludzko.
Wybrała numer, a kiedy po drugiej stronie usłyszała pytanie, rzuciła zimno do słuchawki.
- Przyjdź do mnie.
Zanim informatyk zapukał nieśmiało, zdążyła się przygotować. Poprawiła makijaż i włosy. Tylko na chwilę znieruchomiała, gdy spojrzała w lustro na ścianie. Czas coraz mniej życzliwie się z nią obchodził. Kremy i botoks nie potrafiły zamaskować wszystkich zmarszczek. Nabrała też niechcianej masy w kilku nieodpowiednich miejscach. Tylko spory biust i nie mniejsze pośladki prezentowały się dobrze, ale wyłącznie za zasługą implantów. Rozpuściła farbowane na miedź włosy, rozpięła żakiet i czekała. Ktoś dzisiaj zrobi jej dobrze, mówiło jej spojrzenie.
- Wejść! – wydała rozkaz jak generał.
Albert nie prezentował się zachęcająco. Niski, szczupły o okrągłej twarzy, której nie pamiętało się pięć minut po rozmowie. Nie miał praktycznie żadnej fryzury, włosy układały się pod czapki, które często nosił. Jednakże do zadania potrzebny był jego język, a nie aparycja, na nią nie musiała i nie zamierzała patrzeć.
- dzień dobry, pani prezes.
- Rozbieraj się.
Rzuciła stanowczo, czym kompletnie go zaskoczyła. Gapił się oniemiały, stojąc w miejscu. Zaczynał ją drażnić.
- Zależy ci na pracy? Więc lepiej rób, co ...