Przygoda na polu namiotowym
Data: 16.02.2022,
Kategorie:
wakacje,
namiot,
Sex grupowy
wspomnienia,
Autor: Radeck
Była to gdzieś połowa lat siedemdziesiątych. Pamiętam spełniło się wtedy moje marzenie, wiosną kupiłem sobie motor MZ ES 250 Trophy, nie był nowy, ale jeszcze w dobrym stanie. Biała lampa, białe siedzenia, osłony na nogi. Były to czasy, gdy na taki motor podrywało się dziewczyny, ale nie miałem wtedy żadnej stałej. Ciągnęło mnie, by wyjechać gdzieś dalej w Polskę. Wtedy już pracowałem, ale i się jeszcze uczyłem w technikum wieczorowym. Miałem kumpli, którzy też mieli motocykle, planowaliśmy latem wspólny wyjazd, gdzieś pod namiot. Kupiłem sobie namiot i cały potrzebny sprzęt. Jednak moi koledzy w wakacje nie dostali urlopu. Więc pojechałem sam.
Właściwie, to kierowałem się do Bieszczad nad jezioro solińskie, jechałem już jakiś czas w upale. W czasie postoju na mapie zobaczyłem, że będę przejeżdżał niedaleko jeziora rożnowskiego i postanowiłem je zobaczyć, wykąpać się i jechać dalej. Nie było zbyt dobrze oznakowane jak dojechać do jeziora, jechałem w jego kierunku tak trochę na wyczucie. Jechałem, jechałem, a jeziora ciągle nie było widać, ulicą szła dziewczyna, zatrzymałem się i zapytałem:
- Przepraszam, jak dojechać do jeziora?
- Na pole namiotowe? - zapytała się patrząc na mój obładowany motor.
- To tam prosto, a później trzeba odbić w prawo, jest tam tabliczka ośrodek wczasowy, ja tam właśnie idę, a pole namiotowe jest obok.
- To może pojedziesz ze mną i wskażesz mi drogę? - zaproponowałem.
Uśmiechnęła się mówiąc;
- Chętnie.
Wdrapała się na ...
... siedzenie pomiędzy mną a zapakowanym ekwipunkiem. Kazałem jej się mocno trzymać, ona jednak zlekceważyła to i gdy ruszyłem, to gdyby nie wysoko zapakowany bagażnik z tyłu, to spadłaby z motoru. Zatrzymałem się i kazałem jej, by objęła mnie w passie, jeżeli nie chce spaść. Teraz poważnie potraktowała moje polecenie, czułem jak mnie objęła i przytuliła się do moich pleców. Poczułem jej jędrne piersi, czułem, że pod bluzeczką nie miała na sobie stanika. Nie spodziewałem się, że od razu pierwszego dnia poderwę taką laskę.
Jadąc ulicą z prawej strony pomiędzy drzewami widziałem już jezioro. Z przodu była brama do ośrodka wczasowego z jakiegoś zakładu pracy z Tarnowa, a z prawej łąka, strome zbocze. Kazała mi się zatrzymać, przed bramą był dosyć duży parking. Tutaj jest to pole namiotowe wskazała na łąkę. Poniżej na dosyć płaskim jej skrawku stały namioty. Brzeg jeziora był oblężony przez ludzi.
- Przyjdę później zobaczyć do ciebie - pokiwała mi i pobiegła do bramy.
Śliczna była, nie znałem nawet jej imienia, pomyślałem - zostanę, poznam ją bliżej.
Zszedłem ku jeziorze, rozejrzeć się za miejscem na postawienie namiotu. Łąka była dosyć duża, ale w wielu miejscach stroma. Poszedłem zobaczyć z lewej strony, tam gdzie stało większość namiotów, nie, tam mi się nie podobało.
Trochę dalej na stromym zboczu przy drzewach stała drewniana budka, gdy wyszła z niej kobieta zostawiając otwarte drzwi zobaczyłem, że to była ubikacja. Za rozłożonymi na kocach osobami, którzy przyjechali ...