Uklad, cz. 4.
Data: 16.08.2019,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Tomnick
... wcisnęli we włosy na głowie, żeby lepiej widzieć cały pokaz. Czarek obejmował Nikolę, a ona wręcz nachalnie tuliła się do niego. Stefan jeszcze poruszał biodrami, żeby zmusić mnie do dokładnego wylizania członka. Nadal sterczał mu. Renia robiła wrażenie rozbawionej moim zachowaniem.
– Mariolka zachowuje się jak niewyrobiona nastolatka! – śmiała się do Juliana. Ktoś parsknął śmiechem.
– Ani cienia zazdrości! – zdumiałam się, słysząc głośny komentarz.
Wszyscy cały czas z uwagą patrzyli na jego popisy i świetnie bawili się moim kosztem. Wyczułam ich zadowolenie. Wiedzieli, że też będą mogli skorzystać ze mnie.
#
– A... A ten... A, czy mogę skorzystać z Marioli? – padło pytanie wypowiedziane niepewnie i przyciszonym tonem.
– Jasne! Zapraszam, zapraszam! Nie ma limitu – Stefan był hojny. Moim kosztem.
Na moich oczach ten osiemnastolatek, Dominik, podszedł do balkonu, chwycił barierkę rękoma, odbił się dwa razy, gwałtownie podciągnął, puścił jedną rękę i przeskoczył ją! Za nim podszedł ten nowy nieznajomy czyli Alek. Jego atak na barierkę wyglądał zupełnie inaczej. Spokojnie wspiął się, na barierce położył stopę nogi wyrzuconej w bok i teraz dość nieporadnie przetaczał się nad nią. Po tym nudnym początku wszystko potoczyło się błyskawicznie.
Podczas przetaczania stracił równowagę, puścił poręcz. Leciał głową w dół! Oczyma wyobraźni już ‘widziałam’, jak z impetem wali głową i plecami o kafle balkonu. Już ‘słyszałam’ jego jęk i ‘widziałam’ krew na balkonie... ...
... Resztę widziałam jak na filmie odtwarzanym w zwolnionym tempie. W ostatniej chwili mocnym, rozpaczliwym chwytem złapał barierkę. Głowę i plecy z solidnym dupskiem dzieliło naście centymetrów od kafli, gdy jakimś cudem stanął na jednej nodze. Za to drugą nogą tak pizdnął o posadzkę! No, słyszałam trzask pękających płytek! Albo znowu zagrała moja wyobraźnia...
Czerwony na twarzy, z wystającą na czole żyłą, uśmiechnął się do mnie. Trzymał się poręczy i wyglądał, jakby wpadł do zbyt dużej muszli, a ta jeszcze wciąga go! Chwilę trwał w pełnym napięcia bezruchu. Drżały mu ręce. Ostatecznie wygrał walkę z siłą przyciągania, więc resztkami sił podciągnął się i wstał. Do koszulki przykleiły się facetowi drobne płatki farby z balkonowej poręczy. Czoło lśniło od potu. Nie rozglądał się. Od razu ruszył do mnie. A raczej na mnie. Ciężko dyszał, zatoczył się. Walka o życie na poręczy balkonu kosztowała go sporo sił.
#
– No, niewiele brakowało, a wpadłby pan od razu do pokoju – z kamienną twarzą zawyrokował Dominik.
– Eee... Ee, tam! – Alek zatrzymał się, wzdychał ciężko, bagatelizując swój wyczyn. – Za bardzo rozpędziłem się – machnął ręką, ocierając pot z czoła.
– Myślałem, że przywali pan w beton – szczerze oświadczył Dominik.
Reszta jeszcze przez chwilę trwała w pełnym napięcia milczeniu. Nadal wszyscy byliśmy pod wrażeniem jego szalonych ewolucji na poręczy.
– Kurwa, ja już mam dość wrażeń na dzisiaj! – stłumionym głosem nagle zwierzyła się Renia. – Muszę wypić coś ...