1. Koleżanki z podstawówki - wprowadzenie (I)


    Data: 25.02.2022, Kategorie: Nastolatki Pierwszy raz impreza, Fantazja Autor: zenon.dan

    ... za długimi, kruczymi włosami. Nosiła wyciągnięte, aseksualne swetry i workowate spodnie. Była opryskliwa oraz zamknięta w sobie. Wiedział, że to wynik kompleksów, potęgowanych chamskim postępowaniem kilkunastu chłopaków ze szkoły, w tym jego kolegów z drużyny. Sylwetka Ani była dla nich pretekstem do niesprawiedliwych przytyków i wyzywania jej od „
    
    ”. Narażała też na nieustające próby obłapywania jej obfitego biustu. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że miała talent do koszykówki i poziomem nie odstawała od większości chłopaków, co rodziło ich frustrację oraz chęć chamskiego odgrywania się przy każdej okazji.
    
    Było mu jej szczerze żal. O ile mógł, przynajmniej na treningach starał się hamować zapędy niektórych kolegów, głównie Mareczka. Gdy był przy niej, chciał ją chronić przed złośliwościami świata, jak rodzoną siostrę, gdy był z Dagmarą, miał kosmate myśli. Bał się jednak powiedzieć jej tego wprost, bo wiedział, jak jest wrażliwa na punkcie swojego wyglądu, a ostatnią rzeczą, jaką by chciał, to ją zranić. Postanowił dyplomatycznie wybrnąć z sytuacji. W dniu, w którym dostał od Ani walentynkę, odprowadził ją do domu. Po drodze zapewnił, że lubi jej oczy i uśmiech, podziwia talent do koszykówki oraz szanuje jej nieustępliwy charakter – co było szczerą prawdą. Z drugiej strony, skłamał, że powodem odmowy jest brak czasu i konieczność skupienia się na egzaminach do liceum. Nie był z tego tytułu dumny, ale Ania więcej nie wracała do swojej propozycji, a on z czasem w natłoku ...
    ... innych spraw zapomniał o sprawie.
    
    Jej telefon i zaproszenie na urodziny dał mu impuls i nadzieję, że temat znów wraca. W trakcie przebieżki przypominał sobie jej intrygującą, lekko pyzatą twarzyczkę, magnetyczne spojrzenie, śliczny uśmiech i zniewalające melony. Niegdyś często przyglądał się im w trakcie wspólnych treningów, gdy Ania tego nie widziała. Pragnął ich dotknąć nie raz i nie dwa, ale oczywiście nigdy sobie na coś takiego nie pozwolił. Planował to zmienić.
    
    Na wspomnienie o atutach Ani przyśpieszył biegu. Nagle coś go zmroziło.
    
    Kiedy ją zobaczył, było już za późno. Mars był szybszy. Gdy tylko ujrzał swoją towarzyszkę uciech, wyrwał do przodu jak szalony. Rozkazujące krzyki Piotrka, by stał lub wracał, nic nie wskórały. Mars poczuł ruję Dory, ślicznej rodwailerki i zamierzał coś z tym zrobić. Piotr rzucił się w pogoń, klnąc pod nosem. Sąsiadka z klatki obok prosiła go, by przez najbliższe dni biegał z Marsem na smyczy, bo jej suka ma cieczkę. Znowu zapomniał. Wczoraj jeszcze mu się upiekło. Z panią Janasową w ostatniej chwili zapobiegli penetracji suczej szparki Dorci, choć ta wyglądała na bardzo chętną. Czuł jednak, że dziś sprawy mogą pójść w innym kierunku. Odległość dzieląca Piotrka od Dory i jej właścicielki była znaczna. Wynosiła około dwieście metrów. Narastające krzyki sąsiadki wskazywały, że Mars był mocno napalony i bliski realizacji swej samczej powinności. Piotrek biegł ku nim co sił w nogach, ale z każdą kolejną sekundą nachodziły go coraz większe ...
«12...8910...»