Zdjęcie z nieznajomą, czyli sylwester, którego…
Data: 08.03.2022,
Kategorie:
nieznajomy,
Dojrzałe
Masturbacja
Anal
fotografia,
Autor: Agnessa Novvak
... Dżenneta… – powtórzyłem mechanicznie.
Wyjątkowo opornie, jakby nagle dopadł mnie przepotężny kac z opóźnionym zapłonem, zaczynałem składać wszystko w całość. Na początek wywnioskowałem, że poznałem sekret niespotykanej urody nowej znajomej. A przynajmniej tak mi się wydawało. Na więcej nie miałem czasu, bo w momencie rozpętało się dookoła mnie istne tornado.
Dżenneta zaczęła strofować na Grubasa, że przecież inaczej ustalili kwestie wystroju i ten kwiatek miał stać tam, krzesło tutaj, no i gdzie był bukiet bursztynowego świerzopu i gryki jak śnieg białej, pałającej dzięcieliną?
Grubas burczał, żeby się zdecydowała, od czego chce zacząć i czy się wreszcie przebierze, bo do rana nie skończą. Co, o ile znałem jego metody oraz tempo pracy, wcale nie było to takie niemożliwe.
Na dodatek oboje, przekrzykując się wzajemnie, zeszli nagle na temat jutrzejszego sylwestra i bez ogródek zapytali czy może miałbym wolne i chciał do nich dołączyć? Bo coś planują razem, ale właściwie to myśleli, żeby kogoś jeszcze zaprosić… i będzie na pewno bardzo fajnie… i w ogóle…
A ja stałem tylko w tym samym miejscu i w takim samym stanie, co wcześniej. Czyli na środku pokoju jak ostatni idiota.
W końcu, po dobrym kwadransie wymiany uprzejmości, sporów natury artystycznej i mojego jąkania się, przeszliśmy do pierwszych póz. Scenariusz sesji miał być mniej więcej taki, że dwoje nieznajomych spotyka się przypadkiem w trakcie balu, mężczyzna wręcza kobiecie wyczarowane nie wiadomo ...
... skąd kwiaty, ona odwzajemnia grzeczność kokieteryjnymi uśmiechami i gestami, potem tańczą… Z pozoru nie było w tym nic niezwykłego – ot, zwyczajny fotograficzny teatrzyk, w którym brałem udział już wielokrotnie.
Tylko w takim razie dlaczego pod karnawałową maską dosłownie płonęły mi policzki? Czemu nie mogłem wytrzymać nawet trzydziestu sekund w jednej pozie, by serce nie zaczęło mi walić jak młotem? Dlaczego musiałem wciąż odwracać wzrok od mojej partnerki, lub – jeśli było to niemożliwe – przymykać oczy, by nie patrzeć jej w twarz? Czemu trząsłem się jak osika?
Klik, klik, klik – co chwila rozlegały się trzaski zwalnianej migawki, odmierzającej kolejne kroki do granicy, za którą wiedziałem, że nie wytrzymam dłużej.
Co gorsza, w pewnym momencie Dżenneta zaczęła zrzucać z siebie elementy stroju. Niby miała ich całkiem sporo i zaczęła od zupełnych drobiazgów, ale…
Woalka spłynęła jej po ramionach na podłogę.
Objąłem Dżennetę wpół, a ona odchyliła się, zawisając w moich ramionach.
Starałem się oddychać spokojnie.
Klik, klik.
Jedna rękawiczka wylądowała na pobliskim fotelu.
Wziąłem Dżennetę za nagą dłoń.
Ależ miałem spocone łapy…
Klik.
Druga rękawiczka przefrunęła przez całe studio.
Cudownie ciepłe palce dotknęły mojej szyi.
Zacząłem sapać jak parowóz.
Klik, klik.
Dżenneta bez pytania rozpięła mi marynarkę i ściągnęła ją, ocierając się o mnie wyjątkowo dwuznacznie. Albo właśnie niedwuznacznie?
Klik.
Rozsupłała mi krawat, ...