Peter i stepowe konie
Data: 09.03.2022,
Kategorie:
urlop,
bdsm
Brutalny sex
Sex grupowy
Autor: Baśka
... obudź mnie o trzynastej, bo musze się spakować, coś zjeść i iść na dworzec. Skwitował krótkim - dobrze, ja poszłam do sypialni i wtuliłam się w kołdrę. Usnąć po tym wszystkim, to ja nie usnęłam, trochę mocno czułam podbrzusze po tych ich "występach" ale trochę się zdrzemnęłam. Była to dosyć nerwowa drzemka, kilka razy przekręcałam się z boku na bok, aż w pewnym momencie spojrzałam na zegarek, była za piętnaście pierwsza.
Wstałam, umyłam się, popakowałam rzeczy i wyszłam z sypialni. Peter w swoim pokoiku coś robił na komputerze. Usłyszał mnie, więc zaraz przyszedł do mnie, do kuchni, mówiąc, żebyśmy napili kawy, a po niej pojedziemy do miasta na obiad i z obiadu już prosto na dworzec. Mówił to tak, jak kilka godzin wcześniej nic się nie stało. W tym momencie doszłam do wniosku, że " ten typ tak ma". Wypiliśmy kawę, rozmawiając zupełnie swobodnie o zupełnie mało znaczących sprawach, po kawie ja dopakowałam się, wzięłam swoje rzeczy, zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na obiecany obiad.
Ciąg dalszy przebiegł już zupełnie normalnie. Była sympatyczna bawarska restauracja, było bardzo smaczne jedzenie, o stosownej porze pojechaliśmy na ...
... dworzec, i tu miła niespodzianka. Na dworcu czekał na mnie ten jego kolega, otrzymałam bukiet róż opakowanych w piękne pudełko. Panowie wsadzili mnie do pociągu i pomachali, kiedy odjeżdżał. Miałam pierwsza klasę, ale i tak w przedziale było nas trzy osoby, spokojnie ułożyłam się na fotelu i zamknąwszy oczy jeszcze raz przezywałam ten cały wyjazd. Szczęśliwie dojechałam do domu, kwiaty włożyłam do wazony, rzeczywiście piękne, weszłam pod prysznic, opłukałam się i położyłam spać. Dłuższą chwilę leżałam, ale usnęłam. Obudziłam się wcześnie rano, bo był to poniedziałek. Ale po chwili do mnie dotarło, że mam już urlop i nie musze nigdzie wstawać. Więc ponownie owinęłam się w kołdrę i poszłam dalej spać.
Tak zakończył się mój wyjazd do Petera. "Stepowe konie" były niesamowite, Peter, jak zawsze bardzo dobry, a że przy tym były pewne "niespodzianki". No trudno, taki jest urok spotkań z Peterem i jeżeli podejmę decyzję następnego wyjazdu, to z tym się trzeba liczyć. Teraz już standardowe stwierdzenie. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.