Ławria
Data: 10.03.2022,
Kategorie:
historia,
Brutalny sex
Autor: rodia88
Dochodziła godzina 18. Niebo nad Moskwą zakryły gęste, niemalże czarne chmury, z których w każdej chwili lunąć mogła potężna ulewa. Mieszkańcy jednego z największych europejskich miast musieli to zauważyć, gdyż przechodnie wyraźnie przyspieszyli kroku, chcąc jak najszybciej schronić się w swoich mieszkaniach, a kierowców samochodów z wzrastającą nerwowością poczęli przyciskać klaksony oraz kląć na tych, którzy w ich mniemaniu opóźniali ich powrót do domów. Zgiełk i harmider towarzyszący ulicom Moskwy stał się większy niż zwykle, a zniecierpliwienie jego obywateli dało się zauważyć niemalże w każdym zakątku miasta.
Niemalże, bo pogoda i pośpiech towarzyszący zbliżającej się burzy zupełnie nikogo nie obchodziły w budynku przy placu Łubiańskim, którego próg przekraczał właśnie pewien elegancki mężczyzna w towarzystwie swojego asystenta.
- Dobry wieczór, towarzyszu – zwróciła się do niego recepcjonistka, zakładając na twarz jak najszczerszy i najbardziej miły ze swoich uśmiechów.
- Dobry wieczór, towarzyszko Alono – odpowiedział mężczyzna, przechodząc obok niej obojętnie. Minął ją tak szybko, że nawet nie zdążył zauważyć, jak wielką poczuła ona ulgę, że ten już się oddala.
Gabinet człowieka ubranego w elegancki płaszcz oraz najmodniejszy obecnie kapelusz mieścił się na trzecim piętrze gmachu, do którego właśnie wszedł. Nie tam jednak skierował swoje kroki. Od razu udał się do podziemi. Kiedy już znalazł się w pomieszczeniach piwnicznych, jego oczom ukazał się ...
... długi korytarz, po którego bokach znajdowało mnóstwo stalowych drzwi z małymi zakratowanymi okienkami na wysokości głowy. Przybysz nie miał wątpliwości, do których drzwi się udać. Ruszył w kierunku tych, zza których dochodziły wyraźne odgłosy bójki. Nie minęła minuta, a otworzył drzwi celi, w której znajdowało się dwóch umundurowanych strażników. Wzrok przybysza nie skupił się jednak na nich, lecz na ich towarzyszu, którego losu mało kto by mu pozazdrościł. Siedział on przywiązany do krzesła stojącego w kałuży krwi. Przybysz spojrzał mu w twarz. Zdradzał on wyraźne oznaki wyczerpania. Na ten widok na twarzy eleganckiego mężczyzny pojawiło się szydercze zadowolenie.
- Zaczął mówić? - zwrócił się do pozostałych.
- Jeszcze nie – stwierdził jeden z katów.
Przybysz podszedł do więźnia, kucnął przed nim, a następnie podniósł mu twarz, by mu w nią spojrzeć. Oczom bitego ukazała się owalne, niezbyt oryginalne i pociągające oblicze z dużym czołem i masywnym nosem oraz oczy ukryte za szkłami okularów. Mężczyzna zdjął kapelusz, pogładził zaczesane do tyłu rzadkie czarne włosy i zwrócił się do swojego rozmówcy.
- Spójrz na mnie.
Tamten otworzył oczy.
- Wiesz, kim jestem?
- Jak mógłbym nie wiedzieć? Ławrientij Beria we własnej osobie.
Beria znów się uśmiechnął.
- No właśnie. A Ty jesteś... Kowalin?
- Kowaliow.
- Właśnie, Kowaliow. Władimir Iwanowicz. Powiedz mi zatem, Władimirze Iwanowiczu, dlaczego nie chcesz ze mną współpracować?
Kowaliow nie ...